Drużyna z Warszawy do nowego sezonu przystąpiła z wielkim optymizmem. Beniaminek po kilku wzmocnieniach ma być zespołem z górnej części tabeli I ligi. Już pierwsza połowa inauguracyjnego spotkania w Krośnie pokazała jednak, iż nie będzie to takie łatwe zadanie. Przypomnijmy, iż do przerwy gospodarze prowadzili z Legią aż 42:16.
[ad=rectangle]
- Moja wypowiedz o tym, że naszym najgroźniejszym przeciwnikiem jest Legia, spotkała się z falą krytyki, ale jak wyjaśnić sytuację, w której w pierwszej połowie tracimy 42 punkty i rzucamy 16, a w drugiej gramy zupełnie inaczej. Kolejny raz zdarzyła nam się taka sytuacja, gdzie gramy zupełnie dwie różne połowy. Musimy do każdego następnego meczu podejść maksymalnie skoncentrowani i zmotywowani do zwycięstwa. Może właśnie tego zabrakło w pierwszej połowie w Krośnie? - tłumaczy dla naszego portalu Arkadiusz Kobus.
Po zmianie stron Legia zaprezentowała się zgoła odmiennie. Podopieczni Piotra Bakuna w końcu byli drużyną, która wykorzystywała wiele swoich atutów. - W szatni w przerwie meczu, powiedzieliśmy sobie parę gorzkich słów i to nas zmobilizowało. W drugiej połowie wyszliśmy agresywnie w obronie i odważniej w ataku. Tak chcielibyśmy grać przez całe spotkanie - tłumaczy skrzydłowy.
Teoretycznie beniaminek już w pierwszej kolejce zmierzył się z najmocniejszym zespołem w lidze, na dodatek na jego terenie. Przez wielu ludzi to właśnie drużyna Michała Barana wymieniana jest jako główny faworyt do wygrania I ligi. - Dobrze, że trafiliśmy na tak mocną i zgraną drużynę na początku rozgrywek. Pokazali nam, że w pierwszej lidze nie będzie łatwo. Cieszę się również, że potrafiliśmy się podnieść i walczyć z nimi jak równy z równym - dodaje były gracz między innymi Polfarmexu Kutno.
Okazję do zrehabilitowania się ekipa z Warszawy będzie miała już w czwartek. Wówczas w Pruszkowie legioniści zmierzą się ze Zniczem Basket. - Przede wszystkim musimy poprawić naszą koncentrację i podejście do meczu. Trzeba uwierzyć w nasze możliwości - zauważa jeden z liderów beniaminka. - Grając z Pruszkowem w turnieju Mazovia Cup popełniliśmy ten sam błąd co w meczu z Krosnem. Zagraliśmy zupełnie inaczej w pierwszej i w drugiej połowie. Myślę, że kluczem do zwycięstwa będzie koncentracja i utrzymanie równego poziomu przez całe spotkanie - kończy Arkadiusz Kobus.