Radomianie nie mieli żadnych problemów z pokonaniem beniaminka Tauron Basket Ligi w pierwszym meczu obu drużyn w sezonie 2014/2015. Jedynie w premierowej kwarcie Polfarmex był w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić gospodarzom. Mimo wszystko, przegrał tę część 15:18. W kolejnych mocniejszy rywal udowodnił swoją wyższość.
[ad=rectangle]
- Poza pewnymi momentami w pierwszej kwarcie graliśmy tak, jak chcieliśmy - przyznał na konferencji prasowej Wojciech Kamiński. Pomimo wyraźnej wygranej, szkoleniowiec Rosy dostrzegł potencjał, jaki drzemie w ekipie debiutującej w rozgrywkach najwyższego szczebla. - Drużynie Polfarmexu gratuluję zwycięstwa w pierwszej lidze i awansu do ekstraklasy. Myślę, że ten zespół stać naprawdę na wiele, ma wielu klasowych zawodników, ale w tym spotkaniu sprawiali wrażenie mocno stremowanych debiutem i byli ograniczeni naszą agresywnością - zwrócił uwagę.
Czwarta drużyna minionego sezonu świetnie zainaugurowała więc nowe rozgrywki. Potwierdziła dobre przygotowanie i wysoką formę z pojedynków sparingowych, jakie rozegrała w okresie przygotowawczym. - Chcemy w kolejnych spotkaniach udowadniać, że te przedsezonowe wyniki i zwycięstwa nie były przypadkowe, do tego będziemy dążyli - podkreślił "Kamyk".
Przed rozpoczęciem niedzielnego starcia wydawało się, że największe zagrożenie czeka radomian ze strony Kwamaina Mitchella, który uznawany jest za jedną z wiodących postaci w zespole z Kutna. Nie zaprezentował jednak nic nadzwyczajnego, zdobywając 10 punktów i notując 5 asyst. - Skupiliśmy się na wszystkich zawodnikach drużyny przeciwnej, zagrania każdego z nich analizowaliśmy tak samo - odpowiedział opiekun Rosy, zapytany o to, czy jego podopieczni specjalnie pod tego koszykarza ustawiali obronę.
Najwięcej szkody narobił gospodarzom Bartłomiej Wołoszyn. Rzucił 21 "oczek", ale w pojedynkę nie był w stanie pokonać przeciwnika. - Wiedzieliśmy oczywiście, że Bartek Wołoszyn jest rasowym strzelcem "za trzy" i powinniśmy do niego podchodzić. Oddał dziesięć rzutów z dystansu, i to dużo z czystych pozycji, natomiast jakiejś specjalnej taktyki nie było - skomentował Kamiński.