Mistrzowie Polski dzielnie walczyli z utytułowaną grecką drużyną. Prawdę mówiąc były momenty, w których PGE Turów grał znacznie lepiej od przeciwnika, w czwartej kwarcie był blisko złamania gospodarzy. Niestety, nasza ekipa ostatecznie przegrała.
- Przede wszystkim chcę pogratulować Panathinaikosowi ich pierwsze zwycięstwa w sezonie 2014/15 Euroligi. Jednocześnie chcę też pogratulować mojej drużynie, która dobrze reprezentowała Polskę - powiedział po spotkaniu Miodrag Rajković.
[ad=rectangle]
Co zadecydowało o wygranej Panathinaikosu? Na pewno ogromnym atutem tej drużyny było doświadczenie w występach na euroligowych parkietach. Oprócz tego gra przed własną publicznością. W czasie meczu uwypukliły się inne różnice - głębsza ławka rezerwowych czy też wyraźnie lepsza skuteczność w rzutach osobistych. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż zawodnicy obu ekip wykonali ile tyle samo, ale Grecy trafili ich aż o dziewięć więcej.
- Kilka rzeczy wpłynęło na taki wynik. Po pierwsze, Panathinaikos miał głębszą ławkę, po drugie zmarnowane przez nas rzuty wolne. Jeśli chcesz wygrać takie spotkanie, to musisz trafiać osobiste. Pokazaliśmy zbyt wiele szacunku do Panathinaikosu i wierzę, że w następnych meczach będziemy grać lepiej i osiągniemy coś dobrego w tych rozgrywkach - dodał Rajković, który ma powody do zadowolenia.
Przypomnijmy, że PGE Turów w Atenach grał osłabiony. Zabrakło chociażby jednego z liderów - Filipa Dylewicza. Niemniej świetnie wkomponował się do zespołu Mardy Collins, który zdobył aż 23 punkty, zebrał 9 piłek i zanotował jeszcze 5 asyst.