Trefl Sopot początek obecnego sezonu nie zaliczy do udanych. Żółto-czarni co prawda na otwarcie rozgrywek wygrali w Dąbrowie Górniczej, ale później uznali wyższość Śląska Wrocław oraz AZS-u. Szczególnie porażka w Koszalinie była bardzo sromotna, bo sopocianie przegrali aż 60:88. Usprawiedliwieniem słabej gry Trefla może być fakt, że kilku graczy zmaga się z chorobą. Tajemniczy wirus zaatakował sopocką szatnię.
- Marcin Stefański nie zagrał w tym spotkaniu z powodu wirusa i inni zawodnicy nieco to "podłapali" i nasze szeregi są teraz dość mocno przetrzebione. Mam nadzieję, że na piątek wszyscy będą gotowi do gry - przyznaje Michał Michalak.
[ad=rectangle]
W spotkaniu z AZS Koszalin trener Darius Maskoliunas nie mógł skorzystać z Marcina Stefańskiego, który był chory. Okazuje się jednak, że w meczu z gorączką grał Sarunas Vasiliauskas, z kolei Marcin Dutkiewicz miał problemy żołądkowe.
- Trudno cokolwiek powiedzieć o takim spotkaniu. Pierwsza połowa była jeszcze w miarę wyrównana, ale w trzeciej kwarcie daliśmy się rozkręcić Akademikom z Koszalina. Trafiali dużo łatwych rzutów za trzy i stąd taka przewaga AZS - dodaje rzucający Trefla Sopot.
Już w piątek sopocianie rozegrają kolejne spotkanie ligowe. Tym razem przeciwnikiem Trefla będzie rywal zza między - Asseco Gdynia. Goście są na fali i wydają się być lekkim faworytem w tym meczu. W Sopocie zapowiadają jednak chęć rewanżu i zrehabilitowania się za te porażki na początku sezonu.
- Mamy teraz następny mecz ligowy i trzeba się szybko pozbierać. Trzeba wziąć się w garść i pokazać charakter. Zresztą nie ma sensu myśleć o tym, co było. Trzeba wyjść i pokazać, że był to wypadek przy pracy. Mogę zapewnić, że koncentrujemy się tylko i wyłącznie na derbach - uważa Michalak.
Czy Trefl Sopot pokona Asseco Gdynia w piątkowy wieczór? 
