Znakomity występ Dominique'a Johnsona

Amerykanin dwoił się i troił, ale nie uchronił swojej drużyny przed czwartą porażką w sezonie. Jeziorowcy fatalnie rozegrali końcówkę i przegrali z MKS Dąbrową Górniczą.

Starcie z MKS Dąbrową Górniczą było wielką szansą, by Jeziorowcy wreszcie wygrali. Początek spotkania przebiegał po myśli gospodarzy, którzy szybko zbudowali 11 oczek przewagi. Dąbrowianie jednak równie szybko straty odrobili, a do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy. Koszykarzom Zbigniewa Pyszniaka nie można odmówić ambicji, bowiem po przerwie dwa razy odrobili sporą stratę i wrócili do walki o wygraną. Ostatnie cztery minuty to jednak popis gości, którzy wygrali ten fragment 10-0 i odnieśli zwycięstwo 109:101.

[ad=rectangle]

Jezioro Tarnobrzeg było w grze głównie dzięki postawie Dominique'a Johnsona i Kacpra Młynarskiego. Zwłaszcza Amerykanin zaimponował swoją postawą. W całym spotkaniu zdobył aż 31 oczek, notując przy tym kapitalną skuteczność rzutów z gry (12/13). Warto dodać, że lider tarnobrzeżan zagrał pełne 40 minut. -  To był zdecydowanie mecz, który powinniśmy wygrać. Jestem mocno rozczarowany - powiedział po meczu wyraźnie zasmucony Amerykanin.

Gospodarze znów zagrali fatalnie w obronie. Od samego początku rozgrywek jest to bolączką Jeziora i od kilku tygodni nie widać żadnej poprawy w tym elemencie. W wielu przypadkach brak odpowiedniej komunikacji i szkolne błędy dawały koszykarzom trenera Wojciecha Wieczorka łatwe punkty, które przyczyniły się do kolejnej porażki ekipy z Podkarpacia. - Spudłowaliśmy aż siedem rzutów wolnych... Ostatnie kilka minut rozegraliśmy bardzo źle. Kilka moich rzutów dało nam odrobienie strat i wyjście na prowadzenie. Wydawało się, że uda nam się do dotrzymać do końca - analizował Johnson.

Kapitalna dyspozycja Amerykanina nie przełożyła się na wynik drużyny
Kapitalna dyspozycja Amerykanina nie przełożyła się na wynik drużyny

Wydaje się, że kluczem do sukcesu dąbrowian była szersza rotacja. Gospodarze znów zagrali zaledwie siódemką zawodników, co w perspektywie całego sezonu nie może napawać kibiców optymizmem. - Znów popełniliśmy wiele niepotrzebnych strat. Doszły do tego rzuty z nieprzygotowanych pozycji i zrobiło się nerwowo. Końcówka była bardzo szarpana, niestety przegraliśmy z rywalem, którego powinniśmy pokonać - dodał były zawodnik Śląska.

Jezioro obecnie legitymuje się bilansem 0-4. Najbliższe tygodnie mogą być dla tarnobrzeżan bardzo ciężkie. Kolejnymi rywalami koszykarzy Zbigniewa Pyszniaka będą bowiem świetnie spisujący się na początku rozgrywek zawodnicy Śląska Wrocław i AZS-u Koszalin. Wiele wskazuje jednak na to, że do zespołu z Podkarpacia dołączy przynajmniej jeden gracz z polskim paszportem.

Źródło artykułu: