W tygodniu poprzedzającym spotkanie zespół Trefla Sopot zaatakował wirus, który mocno "przewietrzył" skład. Trener Darius Maskoliunas nie miał łatwego życia, bo każdego dnia kto inny wypadał z drużyny. Trefl Sopot zgłosił się więc z prośbą do władz Asseco o przełożenie piątkowego spotkania na inny termin. Działacze klubu z Gdyni odrzucili jednak ten wniosek.
[ad=rectangle]
- Jestem w Polsce już wiele lat i praktycznie co tydzień pojawiają się informacje o kontuzjach i problemach zdrowotnych. To nie o to chodzi, czy wierzyłem, czy nie. Nie mnie to oceniać. Jedyne co mogłem zrobić to przygotować zespół najlepiej do spotkania i tak też zrobiliśmy. My przygotowywaliśmy zespół pod najlepszy skład Trefla. W 90 procentach się okazuje, że tacy zawodnicy zaciskają zęby, zagrają i są jednymi z lepszych podczas danego spotkania - szczerze przyznaje David Dedek, szkoleniowiec Asseco Gdynia.
Ostatecznie w piątkowym spotkaniu trener Maskoliunas miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Gdynianie nie chcieli jednak zważać na problemy Trefla i bardzo rzetelnie podeszli do tego spotkania. Wygrali pewnie - 77:65.
- Nie koncentrowaliśmy się na tych informacjach, które były w obozie Trefla Sopot, bo i tak nie mieliśmy na nie wpływu. Staramy się skupiać na własnym zespole i swojej grze. Na to mamy wpływ - przyznaje opiekun Asseco Gdynia.