Blamaż, kompromitacja, wstyd. Resovia wygrywa w Stalowej Woli! (relacja)

W środowy wieczór Stal Stalowa Wola przegrała na własnym parkiecie z Resovią Rzeszów 80:82. Jeszcze na sekundy przed końcem Stalówka miała szansę doprowadzić do dogrywki, lecz nie potrafiła trafić do kosza.

W tym artykule dowiesz się o:

Po pojedynku z Zastalem Zielona Góra trenerzy i koszykarze Stali twierdzili, że nie zlekceważą Resovii. - Resovia jest najsłabsza, przegrała wysoko u siebie z ŁKS-em, ale my musimy zagrać swoją koszykówkę nie patrząc jak gra przeciwnik - mówił szkoleniowiec Stali, Bogdan Pamuła. Stało się jednak zupełnie inaczej. Stalowcy wyszli na parkiet z myślą, że to będzie spacerek i zwycięstwo mają już w kieszeni. Przeliczyli się. Pierwsze punkty w meczu w drugiej minucie zdobył Grzegorz Małecki, który rozegrał kapitalne zawody. Trójką odpowiedział Rafał Partyka. Potem cały czas trwała wymiana ciosów. Na nieco ponad 4 minuty do końca pierwszej kwarty goście prowadzili 5:8, ale chwile potem po trafieniu za trzy Michała Wołoszyna był już remis. Na dwie minuty przed końcem kwarty po akcji 2+1 aktywnego Wołoszyna było 16:12 dla Stali. Syn szkoleniowca Resovii, Bogusława Wołoszyna wszedł na boisko z ławki w miejsce kontuzjowanego Piotra Ucinka. Jeszcze pod koniec tej części spotkania Resovia za sprawą Mirosława Babiarza, który pochodzi ze Stalowej Woli, wyszli na prowadzenie, lecz ostatecznie do 10. minutach było 21:20 dla Stalówki.

Druga odsłona środowej potyczki nie różniła się zbytnio od pierwszej. Nadal oba zespoły trafiały punkt za punkt. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Oprócz tego trochę mieszali się sędziowie, którzy nie prowadzili udanie tego pojedynku. W połowie kwarty prowadziła stal 29:28, ale już na nieco ponad 4 minuty przed przerwą Resovia 29:33. Pół minuty potem na prowadzenie 35:33 wyszli gospodarze. Stal nie potrafiła utrzymać tego wyniku. Rzeszowianie przez trzy minuty nie dali sobie rzucić ani jednego punktu, mimo że Tomasz Andrzejewski miał dwie szanse z rzutów osobistych, przy siedmiu własnych i do przerwy wygrywali 37:42. Fanom Stalówki powoli zaczynały puszczać nerwy.

Początek trzeciej kwarty był wyśmienity dla Resovii. Od trójki rozpoczął Sebastian Balcerzak, który potem trafił po raz drugi za trzy oraz dodał dwa punkty z rzutów wolnych. To głównie dzięki niemu w 23. minucie gracze z Rzeszowa wygrywali już 40:52. Wtedy obudzili się gospodarze, którzy zagrali kapitalnie, ale tylko przez nieco ponad cztery minuty. W połowie kwarty przewinienie techniczne dostał szkoleniowiec Resovii, który ostro protestował wobec decyzji sędziów. W tym fragmencie gry Stalówka zdobyła 14 oczek przy tylko jednym Resovii i wyszła na prowadzenie 54:53. To było jednak ostatnie prowadzenie gospodarzy. Rzeszowianie chwile potem trafili za trzy i wygrywali 54:56. Stalowcy nie potrafili wykorzystać słabości gości, którzy grali tylko siedmioma koszykarzami. - Mamy tylko tylu graczy, którzy mogli zagrać w takim spotkaniu - powiedział trener koszykarzy ze stolicy województwa podkarpackiego. Ostatecznie przed ostatnią kwartą goście wygrywali różnicą trzech oczek.

Początek czwartej części meczu rozpoczął się źle dla Bartłomieja Szczepaniaka, który po faulu i przewinieniu technicznym musiał opuścić parkiet. W 33. minucie goście prowadzili już 57:65, ponieważ Stal nie potrafiła trafić do kosza, a w połowie ostatniej części środowej potyczki Resovia wygrywała 59:60 a publiczność w Stalowej Woli domagała się dymisji trenera Stali. Pamuła nie wiedział, co ma robić. Dodatkowo tylko dzięki czasom wziętym przez Bogusława Wołoszyna mógł coś więcej przekazać swoim graczom, ponieważ sam chyba zapomniał, że może brać przerwy na żądanie. Dobrze, że Stal w swoich szeregach miała Michała Wołoszyna, który rzutami za trzy ratował gospodarzy. Nie miał jednak wsparcia w kolegach z zespołu. Końcówka była długa i nerwowa. Na minutę i czterdzieści sekund przed końcem widowiska było już tylko 73:76 dla gości, a 30 sekund potem już tylko 76:78. Nie udało się jednak gospodarzom doprowadzić do dogrywki mimo, że na sekundy przez końcem meczu piłka tańczyła na obręczy Resovii. - Stal miała szansę na dogrywkę, ale nie trafili w samej koncówce - powiedział po spotkaniu Grzegorz Małecki.

Kibice Stali schodzili z trybun niepocieszeni, zażenowani i bardzo zdenerwowani. Koszykarze Stalówki szybko udali się do szatni i tam się zamknęli razem z trenerami, którzy nie wyszli nawet do dziennikarzy. Na pewno nastrój w szatni nie był dobry. -Jest ogromny żal. Nie potrafiliśmy pokonać Resovii. Nie wiem co można więcej powiedzieć - stwierdził załamany koszykarz Stali, Michał Wołoszyn.

Stal Stalowa Wola – Resovia Rzeszów 80:82 (21:20, 16:22, 20:18, 23:22)

Stal: Wołoszyn 22 (5x3), Partyka 16 (4x3), Andrzejewski 13, Piechowicz 10, Szczepaniak 7 (1x3), Szpyrka 5, Sobiło 3 (1x3), Ucinek 2, Szewczyk 2, Lisewski 0.

Resovia: Malecki 32, Balcerzak 22 (6x3), Babiarz 14 (1x3), Biela 6 (2x3), Rynkiewicz 4, Włodarczyk 2, Młynarski 2.

Sędziowali: Tomasz Tomaszewski, Krzysztof Tuński, Jan Kuniec.

Widzów: 600.

Zobacz aktualną tabelę I ligi

Komentarze (0)