Czy przed sezonem ktoś pomyślałby, że po pięciu kolejkach Polfarmex Kutno będzie o jeden rzut od bilansu 4-1? Tymczasem niewiele brakowało, dosłownie kilku sekund w meczu z mistrzem Polski, a beniaminek Tauron Basket Ligi okupowałby dzisiaj trzecie-czwarte miejsce w tabeli. Niemniej jednak bilans 3-2 i siódma pozycja w hierarchii to i tak bardzo dobry wynik.
[ad=rectangle]
- Zdecydowanie gramy coraz lepiej i z meczu na mecz jesteśmy w coraz lepszej formie. Wiem, że przed sezonem nie wyglądało to dobrze, ale teraz notujemy progres. Myślę, że dzieje się tak dlatego, iż w każdym meczu jesteśmy prawdziwym zespołem - powiedział Grzegorz Grochowski po ostatnim zwycięstwie drużyny.
W miniony weekend Polfarmex zmierzył się z innym beniaminkiem rozgrywek, ekipą MKSu Dąbrowa Górnicza i pokonał rywala 99:88. To była trzecia wygrana kutnian w tym sezonie, a dla Grochowskiego wygrana o specjalnym znaczeniu. 21-letni rozgrywający grał bowiem w śląskim klubie w latach 2011/2013.
- To już drugi sezon, jak mnie nie ma w Dąbrowie Górniczej, ale sentyment zawsze jakiś pozostaje. Cieszy mnie to zwycięstwo, bo jest ono dla nas bardzo ważne - stwierdził Grochowski, który swojej byłej publiczności mógł zaprezentować się jednak tylko przez niespełna cztery minuty. Wszystko dlatego, że po raz kolejny kapitalny mecz zagrał Kwamain Mitchell, autor 28 punktów i 11 asyst. W opinii polskiego zawodnika, Amerykanin to obecnie najlepszy gracz na swojej pozycji w lidze, ale zwycięstwo nie byłoby możliwe, gdy nie praca całego zespołu.
- Kwamain to bardzo dobry playmaker i - w mojej ocenie - najlepszy rozgrywający ligi w obecnym momencie. Mimo wszystko jednak uważam, że wygraliśmy trzeci mecz, bo zagraliśmy bardzo zespołowo. Czterech naszych zawodników przekroczyło barierę 10 punktów i to pokazuje, że w każdym innym spotkaniu ktoś inny może "zapalić". I to jest główna przyczyna naszej wygranej - zespołowość - zakończył Grochowski.
Tak pisałem w lipcu i wszystko się potwierdza. Szkoda, że Czytaj całość