Nie milkną echa historycznego meczu PGE Turowa Zgorzelec. W czwartek zawodnicy Miodraga Rajkovicia pokonali Bayern Monachium 89:78, odnosząc tym samym pierwszą wygraną w Eurolidze w swoim debiutanckim sezonie.
[ad=rectangle]
Co ciekawe, spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy prowadzili po 10 minutach 22:17. W zespole ze Zgorzelca zdecydowanie brakowało punktów Mardy'ego Collinsa i Damiana Kuliga, ale gdy w połowie drugiej odsłony przebudził się polski podkoszowy, gospodarze momentami odzyskali energię i złapali rytm gry. Do końca meczu Kulig zdobył 22 punkty, ale miał też wsparcie w innych graczach: Tony Taylor zdobył 15 oczek i pięć zbiórek, a Nemanja Jaramaz do 14 punktów dołożył pięć asyst.
- To wygrana całego zespołu. Zwyciężyliśmy dlatego, że po prostu graliśmy cały czas razem, nawet wtedy gdy Bayern był skuteczny, a my mieliśmy słabsze momenty. Myślę, że dobrze dzieliliśmy się piłką (zgorzelczanie mieli aż 21 asyst - przyp. M.F.), a Tony zagrał fenomenalnie jako rozgrywający. Świetnie kontrolował tempo meczu i był skuteczny - komentował wspomniany Jaramaz.
Przed pojedynkiem z Bayernem, PGE Turów był jedną z kilku drużyn bez zwycięstwa w Eurolidze (obecnie zerowy wynik w kolumnie "wygranych" ma tylko Dinamo Banco di Sardegna Sassari). Dzięki pokonaniu monachijczyków, mistrz Polski, mistrz Niemiec, a także mistrz Włoch, czyli Emporio Armani Mediolan mają identyczny bilans w tabeli w grupie C - 1-3. A ekipa z Italii będzie kolejnym przeciwnikiem PGE Turowa.
- Wiedzieliśmy, że Bayern przyjedzie skoncentrowany i gotowy do walki po ostatniej porażce z Emporio u siebie, i wiedzieliśmy, że przyjedzie po zwycięstwo. I na początku meczu my robiliśmy wszystko, by im pomóc. Zwłaszcza w pierwszej kwarcie nasza defensywa była bardzo słaba. W drugiej kwarcie zaczęliśmy jednak lepiej bronić, uruchamialiśmy ataki i graliśmy zespołowo. Dlatego wygraliśmy - zakończył Jaramaz.