Tkwiła w nas chęć wygranej, sportowa złość - rozmowa z Grzegorzem Małeckim, koszykarzem Resovii Rzeszów

Małecki to jeden z bardziej doświadczonych koszykarzy Resovii Rzeszów. Jest wychowankiem Stali Ostrów Wielkopolski, grał także m.in. w Politechnice Poznań i Tarnovii 4YOU Tarnowo Podgórne. W obecnym sezonie pomagał drużynie z Rzeszowa w walce o zachowanie ligowego bytu.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: To sensacyjne zwycięstwo. Jak pan na gorąco oceni ten pojedynkę?

Grzegorz Małecki: Co ja mogę powiedzieć. Udało się wygrać drugi mecz w lidze. Jesteśmy najsłabszym zespołem. Wszyscy nas już skreślili na początku sezonu. Były nawet zakłady, że Resovia nie wygra nawet spotkania. Koszykówka jest grą zespołową i jak będziemy współpracować, to będziemy odnosić zwycięstwa. Czeka nas bardzo dużo pracy, ale myślę, że będzie lepiej. Doszedł do nas nowy gracz, Sebastian Balcerzak, który nas jakoś motywuje. Jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem w zespole i dzięki temu dużo wniósł w nasze poczynania.

Wygraliście ten mecz wolą walki, zaangażowaniem, ambicją.

- Zgadza się. Wiadomo, że jedenaście porażek w lidze przy jednym zwycięstwie robi w głowach swoje. Do tego kilka z rzędu przegranych ligowych spotkań. Tkwiła w nas taka chęć wygranej, taka sportowa złość. Chcieliśmy za wszelką cenę zwyciężyć. Widzieliśmy, że Stalowa Wola ma problemy. Myśleliśmy czy uda się nam to wykorzystać. Jak widać po wyniku ta sztuka się nam udała.

Trener Wołoszyn wspominał, że trochę zawodzą go młodzieżowcy.

- Od początku tym młodym chłopakom mówi się, aby grali cierpliwie. Z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. Chłopaki słuchają się rad doświadczonych kolegów. Być może na początku sezonu trener nie mógł być zadowolony z ich postawy, ale w tym pojedynku ze Stalą pokazali, że grać potrafią. To młodzi gracze i ich czas jeszcze nadejdzie.

Kadrę macie skromną. Zagraliście tylko siedmioma koszykarzami.

- No tak. Na treningach cały czas się zgrywamy, motywujemy. Dyskutujemy w szatni jakie błędy popełniamy i jak je należy eliminować. To jest dobra metoda, że każdy próbuje koledze powiedzieć, co jest złego. Jesteśmy najsłabszym zespołem w lidze, ale jesteśmy drużyną. Dzisiaj właśnie ta drużyna zwyciężyła.

Trener Wołoszyn jakoś was motywuje?

- Oczywiście. Za każdym razem trener motywuje nas, pokazuje jak mamy zagrać. W poprzednich spotkaniach nie umieliśmy tego wykorzystać. Każdy z zawodników próbował sam zostać bohaterem. W tej potyczce wszyscy puknęliśmy się w pierś i zagraliśmy zespołowo. Dzięki temu odnieśliśmy zwycięstwo ze Stalówką.

Jesteście najsłabszym zespołem jak pan już wspomniał. Jednak pokazaliście, że potraficie grać w koszykówkę. Cel jest jednak jeden - utrzymanie?

- Niestety tak. Chcemy jeszcze powalczyć, wygrać jeszcze parę spotkań. Ja wierzę, że ten cel osiągniemy jeśli tylko będziemy dużo i ciężko pracować na treningach. Musimy się wzajemnie motywować, a powinno być dobrze. Niemniej jednak cel to utrzymanie.

Czymś was zaskoczyła w tym spotkaniu Stal?

- Mnie osobiście Stal zaskakuje od początku sezonu. Na pewno nie gra tego samego, co w zeszłym sezonie. Mają naprawdę bardzo dobry skład. Nie pokazują jednak na boisku tego, na co ich stać, na to jakim składem dysponują. Uważam, że Stal czeka bardzo wiele pracy żeby myśleć o decydującej fazie rozgrywkowej. Jeśli nic się nie zmieni w ich poczynaniach, to moim zdaniem będą razem z nami walczyć o utrzymanie się w lidze.

Czy pana zdaniem w Stali brak jest lidera, którym niewątpliwie jest Paweł Pydych?

- Niewątpliwie tak. Paweł Pydych był bardzo ważnym członek zespołu w poprzednim sezonie, jak i w latach wcześniejszych. To on napędzał grę Stali. Widać jego brak na parkiecie. Stalowa Wola słynęła z tego, że była poukładaną i przede wszystkim zgraną drużyną. Mieli bardzo długo ten sam skład. W tym sezonie zmieniło się wiele w Stali i wygląda to naprawdę bardzo słabo.

W Resovii chyba sytuacja finansowa nie jest dobra.

- Powiem szczerze, że pieniądze są wypłacane na bieżąco. Teraz mamy chwilowe spóźnienie, ale myślę, że to wypadek przy pracy.

Liczycie na jakieś wzmocnienia w okienku transferowym?

- Na pewno przydał by się zawodnik podkoszowy. Potrzeba nam takiego doświadczonego koszykarza, który wspomógłby nas w zbiórkach i na zasłonach. Jeśli klub znajdzie jakieś środki finansowe na takiego gracza, to my go bardzo chętnie przyjmiemy w nasze szeregi. Myślę, że taki zawodnik wspomógłby nas w walce o zachowanie ligowego bytu, a może i nawet bez konieczności rozgrywania dodatkowych spotkań.

Kiedy Resovia sprawi kolejną niespodziankę?

- Mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu. Będziemy się starać. Teraz wygraliśmy zawody po walce. Było bardzo blisko, żeby była dogrywka. Na gorąco trudno mi to powiedzieć. Uważam, że w następnym meczu zagramy jeszcze lepiej. Teraz musimy ochłonąć i zapomnieć o tym pojedynku i skupić się na kolejnym. Musimy ciężko pracować na treningach i musimy uwierzyć, że potrafimy grać zespołową koszykówkę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×