Początek sobotniego spotkania między Polfarmexem Kutno a Śląskiem Wrocław zapowiadał pierwszą porażkę zespołu Emila Rajkovicia w sezonie 2014/2015. Gospodarze rozpoczęli sobotnie spotkanie z impetem i na początku drugiej kwarty wyszli na prowadzenie 29:18. Ponadto w 24. minucie prowadzili 43:34, a na siedem minut przed zakończeniem - 61:54.
[ad=rectangle]
- Mieliśmy problemy w tym meczu. To nie było idealne spotkanie dla nas, ale naszą siłą było to, że graliśmy to samo i realizowaliśmy naszą koszykówkę nieistotnie od aktualnego wyniku - mówił po zakończeniu spotkania skrzydłowy WKS Śląska Wrocław, Murphy Burnatowski.
Amerykanin zagrał tylko osiem minut przeciwko Polfarmexowi, ale dał bardzo wyrazistą zmianę. Choć do kosza trafił tylko raz, to bardzo mocno powalczył na tablicach, notując pięć zbiórek. Gdy przebywał na parkiecie, Śląsk odrobił sześć oczek do miejscowych i na przerwę schodził tylko z jednopunktową stratą (34:35). W drugiej połowie zawodnik nie pojawił się już na parkiecie, gdyż trener Rajković uznał, że potrzebuje bardziej doświadczonych koszykarzy, ale mimo to 23-latek dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa.
- To był trudny mecz, praktycznie cały czas na styku. Jeden rzut, jedna zbiórka mogły decydować o wszystkim, ale na szczęście to my byliśmy skuteczniejsi w końcówce. W momencie, gdy trzeba było trafiać, trafiliśmy kilka rzutów z rzędu i teraz możemy się cieszyć, że nasza seria nadal trwa. To fantastycznie uczucie - dodał Burnatowski.