Zespół z Big Apple rozpoczął nowy sezon od porażki w meczu przeciwko Chicago Bulls, ale szybko zrehabilitował się triumfami z Cleveland Cavaliers i Charlotte Hornets. Mało kto spodziewał się wówczas, że New York Knicks po dziesięciu rozegranych spotkaniach sklasyfikowani będą na samym dnie przeciętnie obsadzonej Konferencji Wschodniej.
[ad=rectangle]
Podopieczni Dereka Fishera fatalną serię siedmiu porażek przełamali dopiero w niedzielę, 16 listopada. Gospodarze z Madison Square Garden pokonali Denver Nuggets 109:93, a losy pojedynku ustawiła już druga kwarta. Knicks spisywali się w niej wybornie, co idealnie obrazuje nokautujący wynik 31:8.
Wręcz perfekcyjne zawody rozegrał Carmelo Anthony. 30-latek zaaplikował oponentom 28 oczek, trafiając aż 10 na 14 oddanych rzutów z gry. Melo miał też 9 zbiórek i trzy asysty. Równie dobrze przeciwko Bryłkom grał J.R. Smith, który skompletował dokładnie tyle samo punktów co klubowy kolega.
To nie był dzień przyjezdnych z Kolorado. Drużyna Briana Shawa umieściła w koszu tylko 32 na 82 oddane próby z pola, a ponadto popełniła 17 start, co poskutkowało siódmą przegraną w kampanii 2014/2015. Na nic zdał się wysiłek Kennetha Farieda czy Arrona Afflalo. Ten pierwszy w przeciągu 32 minut spędzonych na placu boju uzbierał 16 punktów i 9 zbiórek, a o jedno oczko więcej, notując pięć trójek miał Afflalo.
New York Knicks - Denver Nuggets 109:93 (31:31, 31:8, 24:35, 23:19)
(Anthony 28, Smith 28, Stoudemire 9 - Afflalo 18, Lawson 17, Faried 16)
W Knicks podobnie jak w Denver panuje nadmiar "bogactwa" na n Czytaj całość