Zmazać plamę. Zapowiedź meczu Big Star Tychy - ŁKS Petrolinvest Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Porażka Big Star-a w Łańcucie po raz kolejny odsłoniła mankament tyskiej drużyny. Bez wątpliwości mankamentem tego teamu jest bardzo słaba skuteczność rzutów z dystansu. Obawiano się w Tychach, że jak zdarzy się słabszy mecz zawodników podkoszowych to wygranie spotkania praktycznie z każdym przeciwnikiem będzie bardzo trudne.

Tak zdarzyło się w Łańcucie - dalsza niemoc rzutowa zza linii 6,25 plus słaba dyspozycja wysokich w tym lidera drużyny jakim jest Krzysztof Mielczarek dała "efekt" w postaci porażki. Gdyby nie to, że w bardzo dobrej dyspozycji w tym dniu był Łukasz Pacocha w zasadzie rozstrzygnięcie byłoby już w regulaminowym czasie. Gdyby nie celny rzut za trzy Piotra Pustelnika w ostatnich sekundach dogrywki nie byłoby.

W następnej kolejce aż tyle szczęścia gospodarze mogą nie mieć. Jeśli nie wrócą do gry wysocy, może być ciężko. Mirosław Frankowski razem z Pacochą i Pustelnikiem raczej tego "wózka" sami nie uciągną. Tomasz Bzdyra stara się bardzo, ale jakoś jego gra jest mało efektywna jeśli chodzi o grę w ataku. Damian Kulig z lidera tej drużyny, jakim niewątpliwie był w ubiegłym sezonie, stał się po prostu jednym z zawodników Big Star-a Tychy i to nie koniecznie wyróżniającym się ponad przeciętną. A przypomnijmy, że jest (był?) w kręgu zainteresowań trenera reprezentacji Polski.

ŁKS jest zdecydowanie w gazie. Po efektownym zwycięstwie w ostatniej kolejce z Żubrami Białystok, łodzianie na pewno nie przyjadą na Górny Śląsk na wycieczkę. Dodatkowego smaczkiem w tym meczu zapewne będzie osoba Krzysztofa Morawica i jego chęć pokazania się trenerowi Tomaszowi Służałkowi, który nie skorzystał z usług tego zawodnika. Przypomnijmy, że właśnie z Morawcem w składzie Big Star awansował do pierwszej ligi, jednak trener Służałek nie widział tego zawodnika w drużynie budowanej na pierwszą ligę. Przeniósł się zatem do Łodzi i po raz kolejny awansował do I ligi. Tym razem został obdarzony zaufaniem przez włodarzy ŁKS-u i jutro najprawdopodobniej będzie mu bardzo zależało by pokazać, że łódzcy działacze nie popełnili błędu.

W łódzkim składzie najprawdopodobniej zabraknie kontuzjowanego - pierwszego rozgrywającego Grzegorza Mordzaka. Jednak jak pokazał ostatni mecz tej drużyny, bez jednego z podstawowych zawodników również można wygrywać.

Będzie to bardzo ważny mecz dla obu ekip. ŁKS w przypadku wygranej zbliży się zdecydowanie do czołówki ligi, zaś Big Star w przypadku porażki "zgubi" kontakt z liderem z Krosna (oczywiście przy wygranej MOSiR Krosno).

Początek spotkania o godzinie 18.00. Bilety w cenie 8 zł.

Źródło artykułu: