Był to mecz defensywy, ale również zespołów, które nie dysponowały długą ławką rezerwowych. Ta tendencja coraz częściej dominuje wśród drużyn z I ligi. W obliczu kontuzji w miarę upływu sezonu pojawiają się kolejne zaskakujące rezultaty. - Dobry mecz szczególnie w wykonaniu podstawowych graczy. Grzegorz Mordzak ciągnął cały wynik. W bardzo ważnych momentach jego rzuty za trzy punkty zdecydowały - zaznaczył trener Aleksander Krutikow.
[ad=rectangle]
Bardziej skupił się on jednak na kłopotach swojej drużyny, których ostatnio nie brakowało. Po sześciu minutach swój występ zakończył Arkadiusz Soczewski. Do pełnej dyspozycji nie powrócił również Jerzy Koszuta. - Widać wyraźnie, że brakuje nam zdrowia z tego powodu, że mamy ogrom kontuzji. Jurek zagrał ze znieczuleniem. Arek Soczewski próbował zagrać. Niestety nie wyszło. Takie kontuzje się nakładają. Już od dwóch tygodni nie możemy ani trenować, ani grać w pełnym składzie - wyjaśnił trener Spójni.
Mimo rozczarowującego rezultatu Aleksander Krutikow docenił starania swojej drużyny, która zdołała w czwartej kwarcie zbliżyć się do rywali i w swoich rękach miała decydującą akcję. - Chciałbym pogratulować chłopakom. Pokazali charakter, walczyli do końca. Byliśmy blisko remisu. Niestety się nie udało. Podstawowa przyczyna to skuteczność rzutów w otwartych pozycjach za trzy punkty. Niestety kolejny raz poniżej 30 proc. Słabo zagraliśmy w tym komponencie - przyznał Krutikow.
- Ciężko się trenuje, jeżeli połowy składu nie ma. Sam w tym tygodniu, jakby to wszystko poskładać to może jeden cały trening przetrenowałem. Wyszedłem, chciałem pomóc chłopakom. Dawałem z siebie wszystko. Mecz walki. Wiedzieliśmy, że determinacją można wygrać. Cały czas borykamy się ze skutecznością. Oddaliśmy 71 rzutów. To bardzo dużo. Niestety nie chce to wpadać. Myślę, że to przyjdzie z czasem, jeżeli wszyscy wrócą do zdrowia. Zaczniemy trenować razem i będą tego efekty - dodał kapitan Spójni, Jerzy Koszuta.
W meczowym składzie było jeszcze trzech koszykarzy. To Bartłomiej Berdzik, Paweł Bodych i Damian Litwin. Dlaczego nie zagrali przeciwko Zagłębiu Sosnowiec? - Myślę, że nie popełniłem błędu w rotacji zawodnikami. Szukałem rozwiązania. Początek był bardzo trudny dla nas. Nie mogliśmy wejść w normalny rytm gry. Dopiero w drugiej kwarcie zaczęliśmy trafiać i przyspieszać na kontrze. Były fragmenty, w których dochodziliśmy do łatwych pozycji. Myślę, że na boisku byli mocniejsi. Ani Paweł Bodych, ani Bartek Berdzik nie wnieśliby zbyt wiele w tej grze. Taka gra jest naprawdę emocjonująca i nie gra się całą dwunastką - tłumaczył Aleksander Krutikow.
Jego zdaniem przyjezdni nie zaskoczyli Spójni, choć lepiej spisali się w obronie niż we wcześniejszych meczach. - Analizowaliśmy dwa ostatnie spotkania Zagłębia. Wiedzieliśmy, że moc ataku jest bardzo imponująca. Był to twardy mecz. Bardzo duża rotacja w sensie przekazania na pick an rollach i zasłonach. Trudno nam było ograć jeden na jeden, stworzyć sytuację podkoszową. Po penetracji próbowaliśmy odrzutki na zewnątrz. Wiedziałem, na co stać drużynę przyjezdną i tak się stało. Myślę, że powodem tej słabej dyspozycji w skuteczności jest ten problem, że nie trenujemy na pełnych obrotach, bo ciągle borykamy się z kontuzjami i chorobami. W tym jest nasz największy problem - stwierdził szkoleniowiec Spójni.