Michał Fałkowski: Chase Simon zimnokrwisty...
Chase Simon: Dlaczego?
W całym meczu trafiłeś 13 z 14 rzutów wolnych z czego 10 na 10 w końcówce meczu w dwóch ostatnich minutach.
- A, o to chodzi... Trzeba było trafiać. Po prostu. Miałem to szczęście, że często znajdowałem się w takim miejscu, że mając piłkę w rękach, rywale musieli mnie faulować. Wykorzystałem po prostu dobry moment.
Ten mecz nie układał się jednak dla ciebie dobrze na początku.
- I nie tylko na początku. Generalnie całe spotkanie nie było dla mnie łatwe, a zdobycie 10 punktów z linii osobistych pod koniec nie może zamazać tego obrazu. Myślę jednak, że ten mecz nie był po prostu łatwy. Nie tylko dla mnie, dla całego zespołu.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa była wręcz bardzo trudna.
- Tak. Właściwie tylko Andrea Crosariol umiał zagrać agresywnie i skutecznie w pierwszej połowie. Reszta z nas borykała się z różnymi problemami i nie byliśmy w stanie ruszyć z miejsca. Nie byliśmy w stanie odpalić naszego ataku, bo słabo radziliśmy sobie w defensywie. Energa Czarni grali szybko, agresywnie, a my potrzebowaliśmy czasu, zanim odpowiedzieliśmy tym samym. Po przerwie jednak dokonaliśmy wielu zmian w swojej grze, a przede wszystkim - pojawiła się w naszej grze agresja. To był klucz.
Kyle Shiloh rzucił 19 punktów. To trudny rywal do upilnowania?
- On jest dobry w w ataku i w tym meczu zagrał nieco inaczej, niż oglądaliśmy to na nagraniach przed spotkaniem. Grał głównie bez piłki, nie wdawał się w dryblingi, tylko szukał okazji do urwania się po zasłonach i kiedy już miał piłkę, to albo szybko rzucał z wyskoku albo wchodził na kosz. Był bardzo ruchliwy, uciekał po zasłonach, ścinał pod kosz, atakował zbiórkę i to sprawiało, że nie pilnowało się go łatwo.
Anwil pokazał dwie twarze w tym spotkaniu. Co takiego stało się w przerwie meczu?
- Powiem tak: trener Predrag Krunić jest naprawdę świetnym motywatorem. Zresztą, on jest po prostu świetnym człowiekiem. Takim, który sprawia, że chcesz dla niego grać.
[b]
Możesz to rozwinąć?[/b]
- Zawsze jest łatwiej, gdy trenuje cię ktoś, dla kogo chcesz walczyć, bo wiesz, że jak to zrobisz, to on zawsze stanie po twojej stronie, Nawet jeśli coś pójdzie nie tak i spudłujesz rzut, czy przegrasz mecz. I właśnie sposób w jaki trener z nami rozmawia i jak nas traktuje sprawia, że chcesz dla niego grać. On nie zapomina, że granie w koszykówkę kończy się na treningu. Rozumie, że koszykówka to sport, to biznes, ale on wychodzi daleko poza tę sferę. Oczywiście wie, że w sporcie najbardziej liczy się wygrana, ale dla niego chyba jeszcze ważniejsze jest to, by iść do przodu, by się rozwijać. Mogę bez przesady powiedzieć, że trener Krunić jest absolutnie wyjątkowy. I nie chodzi tylko o to, jak prowadzi nas i trenuje, ale o to, jaką jest osobą na co dzień.
Odkąd przyszedł do Włocławka, Anwil ma bilans 3-3, a słaby początek sezonu zaczyna odchodzić powoli w zapomnienie. To zasługa trenera?
- Na pewno znalazł dobry sposób na dotarcie do nas. Nie tylko jako zawodników, ale jako ludzi. A potem zaczął wdrażać swoje zasady pracy, nad którymi cały czas pracujemy. Chyba każdy widzi, że gramy lepiej, ale to na pewno nie koniec naszych możliwości.
Czy słaby początek sezonu, ten kryzys z października, to już przeszłość, która więcej nie wróci?
- Nie mogę obiecać, że nie wróci. Ale jeśli nadal będziemy pracować w ten sposób to jestem spokojny o ciągłe poprawianie naszego bilansu.