Kto by nie chciał grać w lepszej lidze? - rozmowa ze Stevem Burttem, byłym graczem Stelmetu Zielona Góra

Steve Burtt dość niespodziewanie opuścił Stelmet i przeniósł się do Montakit Fuenlabrada. - Kto by nie chciał grać w lidze hiszpańskiej? - pyta Amerykanin.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Za tobą dwa mecze w lidze hiszpańskiej i trzeba powiedzieć, że start w nowych rozgrywkach masz imponujący. Jak ocenisz swoje pierwsze spotkania w ekipie Montakit Fuenlabrada?

Steve Burtt: Miło słyszeć takie słowa (śmiech). Każdego dnia moja adaptacja do drużyny, jak i systemu, wygląda coraz lepiej. Czuję się w nowym zespole bardzo dobrze i faktycznie zgodzę się z tobą, że te dwa pierwsze mecze były dobre w moim wykonaniu. Wciąż jednak uważam, że stać mnie na więcej.

Jak ocenisz nowy zespół, do którego trafiłeś?

- Mam duże szczęście, ponieważ obie ekipy, w których grałem w tym sezonie, są bardzo utalentowane. Montakit Fuenlabrada, pomimo dość niskiej w tabeli, ma sporo potencjału i wydaje mi się, że jest to kwestia czasu, kiedy wskoczymy na wyższą lokatę. W ostatnich meczach udowodniliśmy, że potrafimy grać lepiej. Nasza forma zwyżkuje.

Wiem, że w przeszłości grałeś już w lidze hiszpańskiej. Jak oceniasz poziom rozgrywek z perspektywy kilku lat?

- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że liga ACB jest najsilniejsza w Europie. Grałem w wielu ligach i całą odpowiedzialnością mogę tak stwierdzić. Dobrze się tutaj czuję. Ta liga powoduje, że w każdym meczu trzeba grać na maksimum swoich możliwości.
Steve Burtt: Stelmet będę wspominał dobrze Steve Burtt: Stelmet będę wspominał dobrze
Tego nie było w Tauron Basket Lidze?

- Nie chcę tak stawiać sprawy. Liga hiszpańska jest po prostu bardziej wymagająca, grają tutaj lepsi zawodnicy. Aczkolwiek TBL ma w sobie dużo potencjału, jest kilka niezłych ekip. Uważam, że w ciągu kilku lat będzie jeszcze o tej lidze głośno.

Dlaczego w takim razie opuściłeś Stelmet?

- A kto by nie chciał grać w najlepszej lidze w Europie? Myślę, że każdy koszykarz do tego aspiruje. Nie chce się zbytnio rozwodzić na ten temat, ponieważ tymi sprawami zajmował się mój agent. On miałby więcej do powiedzenia. Po prostu nadarzyła się sprzyjająca szansa i z niej skorzystałem.

Jak ocenisz te kilka miesięcy w Zielonej Górze?

- Bardzo dobrze! Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim osobom z klubu, które postawiły na mnie. To dużo dla mnie znaczy. Jestem wdzięczny działaczom, że mogłem reprezentować Stelmet.

O Stelmecie tylko w pozytywnych słowach?

- Oczywiście. Tam mogłem robić to, co kocham, czyli grać w koszykówkę i to nigdy nie byłby zły czas dla mnie. Oczywiście pewne sprawy mogłoby wyglądać nieco inaczej, ale takie jest życie. Nie chcę nikogo obwiniać, czy szukać wymówek. Jeszcze raz to powtórzę - dziękuję działaczom z Zielonej Góry za daną mi szansę.

Nie miałeś nieco za złe, że twoja rola w zespole z każdym dniem była coraz mniejsza?

- Takie jest życie. Akceptowałem taką sytuację, jaka była i nie ma co do tego wracać. Życie płynie dalej. Starałem się robić wszystko, co mogłem żeby pomóc zespołowi w osiąganiu jak najlepszych wyników.

Burtt za bardzo kochał piłkę - rozmowa z Januszem Jasińskim, właścicielem Stelmetu Zielona Góra

Czy odejście Steve'a Burtta pozytywnie wpłynęło na ekipę z Zielonej Góry?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×