Burtt za bardzo kochał piłkę - rozmowa z Januszem Jasińskim, właścicielem Stelmetu Zielona Góra

- To jest idealna sytuacja, ponieważ żadna ze stron nie czuje się pokrzywdzona - tak o transferze Burtta wypowiada się Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Zielona Góra.

Karol Wasiek: Kiedy pojawiły się pierwsze sygnały o transferze Steve'a Burtta do Hiszpanii?

Janusz Jasiński: Takie tematy nie dzieją się nagle. Wpłynęła do nas oferta z hiszpańskiego klubu, a jako że my przegraliśmy z Podgoricą, to uznaliśmy, że pójdziemy zawodnikowi na rękę. Tym bardziej, że Hiszpanie bardzo chcieli Burtta na poniedziałkowy mecz. To dla nich bardzo ważne zawody. Chcą jak najszybciej poprawić swoją sytuację, więc potrzebowali Burrta... jak ryba wody.

Kiedy zapadła decyzja?

My po przegranym meczu z Podgoricą doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu czekać na rozwój wydarzeń. Chcieliśmy zrobić większe roszady dopiero po zamknięciu Pucharu Europy, ale sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej.

[ad=rectangle]

Steve Burtt rozczarował swoją grą?

- Nie możemy mówić o zawodzie. Trener Filipovski wykorzystał tego zawodnika i to całkiem nieźle. Jednakże, na dłuższą metę, był to zawodnik, który za bardzo kochał piłkę i to nam trochę przeszkadzało. Mocno spowalniało to naszą grę w ofensywie.

Psuł atmosferę?

- Kwestia jest taka, że jak jeden gracz ma piłkę, to czterech innych jej nie ma. Nas interesuje bardziej gra zespołowa. Jesteśmy drużyną, która chce grać systemem. To jest zawodnik, który w mojej opinii, musi być graczem numerem jeden w zespole.

A u was docelowo numerem jeden jest Łukasz Koszarek?

- Tak i tego nie chcemy zmieniać. On ma być naszym liderem i tego faktu nie chcemy zmieniać. Bardziej szukamy zawodnika zawodnika na "dwójkę", który ewentualnie zagra na "jedynce".

Jasiński: Burtt za bardzo kochał piłkę
Jasiński: Burtt za bardzo kochał piłkę

Zarobiliście na transferze Burtta?

- Nie można mówić w tych kategoriach. To jest raczej takie "neutralne" odejście. To jest idealna sytuacja, ponieważ żadna ze stron nie czuje się pokrzywdzona. My mamy swoje doświadczenia w tej materii i zależało nam na tym, żeby rozstać się w dobrej atmosferze. Rok temu przetrzymaliśmy Dragicevicia, z kolei dwa sezony temu - Hodge'a. Myślę, że gdy dwie strony są zdecydowane, to trzeba taką decyzję podjąć.

Czyli w przeszłości inaczej by się pan zachował w "sprawie Burtta"?

- Myślę, że bardziej walczyłbym o zawodnika. Dzisiaj zdaję sobie sprawę z faktu, że nie warto upierać się przy pewnych rozwiązaniach. Trzeba po prostu bardziej wykorzystywać okazje, które się nadarzają.

Mocno jest pan rozczarowany występem Stelmetu w Pucharze Europy?

- Oczywiście, ponieważ nie osiągnęliśmy zamierzonych efektów. Liczyliśmy, że awansujemy do następnej rundy, ale niestety się nie udało. Trudno. Muszę powiedzieć, że nam wszystko łatwo na początku przychodziło, ale kiedyś musiał przyjść ten moment, kiedy będzie nieco trudniej. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że drużyny europejskie są coraz silniejsze.

Źródło artykułu: