Mikołaj Czaja: To był szarpany mecz

Choć wygrali wysoko, a prowadzenia nie oddali nawet na moment, BM Slam Stal w sobotę miała wiele twarzy. Dobra gra przeplatała się z tą słabszą.

BM Slam Stal w trwającej kampanii nie przegrała jeszcze na własnym parkiecie - nie stało się tak również w ubiegłą sobotą, gdy do Ostrowa Wielkopolskiego zawitała druga najgorsza drużyna I-ligi, SKK Siedlce. Żółto-niebiescy w hali przy ulicy Kusocińskiego odprawili z kwitkiem między innymi Miasto Szkła Krosno, PTG Sokół Łańcut czy Spójnię Stargard Szczeciński, wygrywając w sumie wszystkie 8 rozegranych pojedynków. Co ciekawe, każdy z nich padał łupem miejscowych średnio różnicą 18,5 punktu.
[ad=rectangle]
Mecz 15. kolejki rozpoczął się zgodnie z planem. - W pierwszej kwarcie zrobiliśmy to, co do nasz należało. Wypracowaliśmy sobie 18 punktów przewagi - tłumaczy szkoleniowiec BM Slam Stali, Mikołaj Czaja. Znokautowani siedlczanie pomimo dużej straty nie zamierzali wywieszać białej flagi, wręcz przeciwnie - ruszyli do ataku.

SKK w błyskawicznym tempie zaliczył serię 11:0, doprowadzając do wyniku 34:28. - Zacząłem rotować składem i w drugiej partii nasza zaliczka wyraźnie stopniała. Nie jestem jednak przekonany, że to tylko i wyłączenia wina tych graczy, którzy akurat pojawili się na parkiecie - komentuje trener gospodarzy, który w sobotę desygnował do gry wszystkich 12 zawodników.

Czaja: Gdy wysoko prowadziliśmy, w nasze szeregi wdarło się zbyt duże rozluźnienie
Czaja: Gdy wysoko prowadziliśmy, w nasze szeregi wdarło się zbyt duże rozluźnienie

Zmiennicy dostarczyli zespołowi 23 punkty, łącznie spędzając na placu boju 54 minuty. Najlepiej spośród nich spisywał się Wojciech Pisarczyk, czego nie odzwierciedlają jednak statystyki. Skrzydłowy miał 10 oczek, trafiając 5 na 6 rzutów osobistych, ale gdy grał jego drużyna zdobyła o 14 punktów mniej niż rywale. Co warte podkreślenia, spośród rezerwowych wskaźnik +/- dodatni miał tylko Łukasz Olejnik.

W dalszej części pierwszej połowy Stalówka zdobyła już 11 oczek, SKK tylko 5. Po zmianie stron ostrowianie prowadzili nawet 54:34, lecz summa summarum triumfowali 83:69. - Gdy wysoko prowadziliśmy, w nasze szeregi wdarło się zbyt duże rozluźnienie. Identyczna sytuacja powtórzyła się również w trzeciej kwarcie. To był szarpany, trudny mecz. Na pewno wyciągniemy z niego odpowiednie wnioski. Chłopaki znają swoją wartość, znają wartość przeciwnika - wyjaśniał po końcowym gwizdku Mikołaj Czaja.

Źródło artykułu: