Chevon Troutman: Mecz zaczęliśmy od drugiej kwarty

Chevon Troutman był jednym z tych, którzy pociągnęli zespół Stelmetu Zielona Góra do lepszej gry w starciu z Asseco Gdynia. - Taka moja rola - przyznaje zawodnik.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Fatalny początek zanotowali koszykarze Stelmetu w sobotni wieczór przeciwko Asseco Gdynia. Gospodarze przegrywali już nawet 17:35 - niespodzianka wisiała w powietrzu, ale wówczas... biało-zieloni obudzili się z letargu i zaczęli grać. Wicemistrzowie Polski błyskawicznie odrobili straty i do przerwy schodzili tylko z pięciopunktową stratą do ekipy z Trójmiasta. - Początek meczu był fatalny, najlepiej o nim w ogóle nie rozmawiać - śmieje się Chevon Troutman, podkoszowy Stelmetu Zielona Góra.
Amerykański gracz z Zielonej Góry całkiem nieźle spisywał się w formacji defensywnej. Zaliczył osiem zbiórek, a do tego dołożył sześć punktów w ciągu 16 minut na parkiecie. - Taka moja rola, aby wprowadzić zespół na wyższe obroty, a co za tym idzie, do lepszej gry. Cieszę się, że mogłem pomóc - zaznacza zawodnik, który staje się coraz ważniejszym elementem w układance Saso Filipovskiego. - Mecz rozpoczęliśmy tak naprawdę w drugiej kwarcie. Trzeba powiedzieć, że dobrą robotę wykonali nasi rezerwowi, którzy pociągnęli zespół do lepszej gry. Wprowadzili energię, która spowodowała, że zaczęliśmy prezentować się tak, jak powinniśmy od samego początku. Powoli zaczęliśmy odrabiać straty - ocenia Troutman.

Po przerwie gra gdynian kompletnie się załamała. Trzecia kwarta była wyśmienita dla gospodarzy. Wicemistrzowie Polski nie trafili tylko dwóch rzutów z gry! Wygrali tę część meczu 35:12 i odjechali gościom na bezpieczną przewagę.

- Trener dostrzegł pewne mankamenty w grze, które postanowiliśmy zmienić i to przyniosło dobre efekty. Dostosowaliśmy się do ich gry, zaczęliśmy grać nieco mądrzej i to był klucz do sukcesu - mówi zawodnik Stelmetu.


David Dedek: Stelmet zagrał na europejskim poziomie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×