Fatalny początek zanotowali koszykarze Stelmetu w sobotni wieczór przeciwko Asseco Gdynia. Gospodarze przegrywali już nawet 17:35 w połowie drugiej kwarty. - Zaczęliśmy bardzo ospale, ale trzeba oddać ekipie z Gdyni to, że świetnie wykorzystała moment naszego rozprężenia. Drużyna Davida Dedka pokazała, że na każdy mecz jest świetnie przygotowana. Nie dziwią mnie ich dobre wyniki - mówi nam Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu Zielona Góra.
[ad=rectangle]
Niespodzianka w Winnym Grodzie wisiała w powietrzu, ale wówczas... biało-zieloni obudzili się z letargu i zaczęli prezentować się znacznie lepiej. Trzecia kwarta była wyśmienita dla gospodarzy. Wicemistrzowie Polski nie trafili tylko dwóch rzutów z gry! Wygrali tę część meczu 35:12 i odjechali gościom na bezpieczną przewagę. - Mieliśmy niezłą trzecią kwartę. Zaczęliśmy przede wszystkim dobrze bronić, z tego były kontry i łatwe punkty. Myślę, że w ogóle możemy być zadowoleni z naszej defensywy w tym spotkaniu - zauważa Koszarek.
Gospodarze znacząco ograniczyli poczynania liderów gdyńskiej ekipy - A.J. Walton zdobył pięć oczek, z kolei Ovidijus Galdikas tylko trzy punkty. - Wykonaliśmy świetną pracę na Galdikasie, Waltonie i Szczotce. Bardzo mocno ograniczyliśmy ich poczynania - uważa rozgrywający.
W ostatnich trzech spotkaniach wahania w grze zielonogórskiej ekipy są duże. W meczu ze Śląskiem, Stelmet na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zanotował kilkuminutowy przestój, w którym goście rzucili 21 punktów bez odpowiedzi. W starciu z AZS, wicemistrzowie Polski w końcówce zdobyli zaledwie cztery oczka, przy 19 rywali, co kosztowało ich zwycięstwo.
- Mamy duże wahania w naszej grze, to jest poniekąd nasz problem. Denerwują mnie takie przestoje. Wiadomo, że w koszykówce zdarzają się wahania, ale one nie mogą być aż tak duże. Nie możemy zaczynać jednej kwarty zaczynać od 0-12, a później mieć rewelacyjne dwie kwarty. Musimy nad tym popracować - przyznaje Koszarek.