Od momentu przyjścia Mike'a Taylora - zespół Rosy Radom nie zaznał jeszcze smaku porażki. Amerykanin wystąpił w trzech spotkaniach ligowych, w których średnio dostarczał 18,7 punktu i 3,3 zbiórki. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego pokonali na wyjeździe Anwil Włocławek, Polpharmę Starogard Gdański i u siebie PGE Turów Zgorzelec. Dobrą formę przypieczętowali w meczu z Asseco Gdynia i znów na pierwszym planie był Taylor, który zdobył 27 oczek (5/12 za dwa, 4/5 za trzy, 5/6 za jeden).
[ad=rectangle]
- Myślę, że po tych meczach Mike pokazuje, że jest bardzo nieobliczalny - śmieje się Wojciech Kamiński, opiekun Rosy Radom, który po chwili dodaje: - Jego energia bardzo nam pomaga, świetnie uzupełnia się ze spokojnym Gibsonem. Myślę, że czasami powinien jeszcze nieco więcej dzielić się piłką z kolegami - przyznaje popularny "Kamyk".
W czwartek duet Taylor-Danny Gibson rzucił aż 47 punktów, co stanowi ponad połowę punktów całej drużyny. Amerykanie trafili 15/26 z gry! - Dojście Mike'a Taylora bardzo zmieniło oblicze tej drużyny. Wraz z Gibsonem zagrali na wyjątkowo wysokiej skuteczności. Nie byliśmy w stanie ich zatrzymać. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przygotować się do kolejnego starcia z tą drużyną w lidze - mówi z kolei David Dedek, szkoleniowiec Asseco Gdynia.
- Proszę mi wierzyć, że Mike potrafi też podać. Nie mamy z nim żadnych problemów. On chce bardzo wygrywać - dodaje Kamiński.
Mike Taylor, były gracz PGE Turowa Zgorzelec, został ściągnięty do Radomia w miejsce Kamila Łączyńskiego, który powędrował do Polfarmexu. Jak na razie tę decyzję działaczy Rosy Radom można nazwać "strzałem w dziesiątkę". - On wie, że został tutaj ściągnięty po to, aby wziąć odpowiedzialność na swoje barki w tych najważniejszych momentach. Chce słuchać, potrafi grać, umie się dogadać z innymi zawodnikami. Ma to przełożenie na wyniki - podkreśla opiekun z Radomia.