Podopieczni Miodraga Rajkovica do czwartkowej potyczki z Polpharmą przystępowali po trzech zaskakujących porażkach. Dwóch w lidze, gdzie okazali się gorsi we własnej hali od Polskiego Cukru Toruń oraz ulegli na wyjeździe Rosie Radom, a także po zaskakująco szybkim odpadnięciu z rozgrywek o krajowy puchar. Czy w szatni zgorzelczan w ostatnim czasie objawiała się nerwowość?
[ad=rectangle]
- Te dwie porażki w lidze i pucharze zmobilizowały nas do tego, żeby jeszcze ciężej popracować przede wszystkim nad naszą grą, bo tego czasu na treningi jest naprawdę niewiele - przyznaje Michał Chyliński. - Wygraliśmy jednak mecz i może wszystko nie wyglądało tak jak chcieliśmy, ale najważniejsze jest zwycięstwo i to, że przełamaliśmy trochę tę naszą niemoc - dodał.
Starcie przeciwko Farmaceutom było popisem PGE Turowa w ofensywie. Przyjezdni trafili łącznie 19 "trójek" na bardzo dobrej skuteczności, a trzykrotnie zza linii 6,75 przymierzył celnie również Chyliński - w całym pojedynku notując 15 punktów. Dłużne rywalowi nie pozostawały jednak także Kociewskie Diabły, które podobnie jak przeciwnik rozegrały bardzo dobre zawody w ataku. Czy koszykarze Tomasza Jankowskiego zaskoczyli czymś gości z przygranicznego miasta?
- Polpharma to jest taka drużyna, która jak na samym początku zacznie trafiać, poczuje, że może grać z najlepszymi zespołami, to gra właśnie w taki sposób jak z nami - mówi Chyliński. - Wpadały im takie rzuty, które normalnie nie wpadają innym. Także wydaje mi się, że pokazali swoją najlepszą koszykówkę. Na szczęście to nie wystarczyło - kończy zadowolony.