Marcin Gortat nie zwalnia tempa! Polak w marcu zdobywa średnio na mecz 15,6 punktu i 10,8 zbiórki, trafiając z pola na 68-procentowej skuteczności, a w spotkaniu z Memphis Grizzlies po raz kolejny potwierdził swoją wysoką dyspozycję. 31-latek spędził na parkiecie aż 40 minut, a w tym czasie wywalczył 22 oczka (10/16 z gry, 2/4 za 1), 9 zbiórek, 2 asysty, 3 przechwyty i 3 bloki! Łodzianin oprócz liczby wiodących podań, przewodził swojej drużynie we wszystkich kluczowych statystykach.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec drugiej drużyny Konferencji Zachodniej, Dave Joerger w czwartek dał odpocząć swoim liderom. Na parkiecie Verizon Center nie pojawili się Marc Gasol, Zach Randolph, Tony Allen oraz Mike Conley. Występ tego ostatniego był niemożliwy ze względu na uraz kostki, którego rozgrywający nabawił się podczas ubiegłego spotkania przeciwko Boston Celtics.
Postawą w premierowej odsłonie Washington Wizards mogli nastraszyć swoich sympatyków, ale uspokoili ich już w drugiej, gdy zaaplikowali rywalom aż 34 punkty, tracąc tylko 14. Niedźwiadki po zmianie stron nie były już w stanie odrobić dzielącego dystansu, a najwyższe prowadzenie gospodarzy wynosiło 27 oczek. Do stanu 89:63 w końcówce trzeciej partii doprowadził wówczas Marcin Gortat.
Podopieczni Randy'ego Wittmana dopełnili formalności i triumfowali ostatecznie 107:87, notując 37. zwycięstwo w sezonie zasadniczym. Dla drużyny ze stanu Tennessee jest to z kolei 20. porażka w kampanii 2014/2015, a trzecia w czterech ostatnich spotkaniach. Grizzlies - podobnie jak stołecznych - czekają teraz dwa występy przed własną widownią.
- Byłem zaskoczony że ich gracze siedzieli na ławce rezerwowych. Myślałem, że zabraknie tylko Conleya, który doznał skręcenia stawu skokowego, ale to co zobaczyłem, było szokując - mówił John Wall. - To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Mamy zwycięstwo. Patrzymy w przyszłość - kontynuował rozgrywający, który w czwartek skompletował 21 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, trafiając 8 na 11 oddanych prób z pola.
Dobrą partię rozegrał też Paul Pierce. Mistrz NBA z 2008 roku wywalczył 17 oczek w niespełna 24 minuty. Bradley Beal schodził do szatni kulejąc, ale jak sam zapewniał, nie ma się czym martwić. - W tym momencie roku wszystko mnie boli - komentował obwodowy.
W szeregach gości prym wiódł daleki rezerwowy, JaMychal Green. 24-latek po raz pierwszy w karierze pojawił się w wyjściowej piątce i skompletował 13 oczek. Gorzej spisywali się Jeff Green (8 punktów, 3/8 z gry) czy Courtney Lee (9 punktów, 3/10 z gry).
Washington Wizards - Memphis Grizzlies 107:87 (26:33, 34:14, 29:24, 18:16)
(Gortat 22, Wall 21, Pierce 17 - JaMychal Green 13, Stokes 13, Koufos 10)