AZS pokonał w piątkowy wieczór Rosę, a jednym z jego najlepiej punktujących zawodników był Szymon Szewczyk. Reprezentant Polski zapisał na swoim koncie 14 punktów i miał 5 zbiórek, a drużyna z Koszalina wygrała osiemnaste spotkanie w bieżącym sezonie.
[ad=rectangle]
Przed pojedynkiem 24. kolejki z obozu Akademików docierały informacje na temat problemów zdrowotnych i stojących pod znakiem zapytania występów kilku kluczowych graczy, w tym między innymi doświadczonego podkoszowego. - Zagraliśmy wszyscy, ale tak naprawdę troszeczkę prawdy w tym było - odpowiedział, zapytany o rzeczywistą skalę kłopotów kadrowych. - Mamy mniejsze i większe problemy, jednak cieszę się, że sztab medyczny robi co w jego mocy, a zawodnicy chcą grać - dodał po chwili.
32-latek spędził na parkiecie blisko 21,5 minuty. - Po mnie trochę było widać, że może nie do końca byłem sobą. Zawsze chcę pomóc chłopakom, niezależnie jaka jest moja dyspozycja i jakie mam problemy - podkreślił.
Radomianie są bardzo mocni na własnym parkiecie. Do tej pory w hali MOSiR-u zwyciężył tylko jeden zespół, Energa Czarni Słupsk. - Jesteśmy drugą drużyną, która w tym sezonie wygrała w Radomiu. Świetne uczucie, cieszy nas to, iż w końcu z porządną drużyną, która na pewno będzie grała w play-offach, wygraliśmy czterema punktami - zaznaczył Szewczyk.
Pomimo triumfu, podkoszowy miał zastrzeżenia do postawy swojej i kolegów, zwłaszcza w drugiej części, przegranej 17:26. - Kilka przestojów, w szczególności druga kwarta, moje dwie, trzy złe decyzje trochę nas zdołowały, a mnie rozjuszyły - przyznał. - Potem złapaliśmy "wiatr w żagle", "odskoczyliśmy" na kilka punktów i całe szczęście, że kontrolowaliśmy to spotkanie, pomimo wielu przestrzelonych rzutów osobistych. To są łatwe punkty, więc powinniśmy ten element lepiej wykonywać - zwrócił uwagę.