Choć AZS Koszalin pokonał Rosę 85:81, prowadząc po pierwszej kwarcie 21:10, Ivan Radenović zauważył mankamenty w postawie swojego zespołu we fragmentach otwierających mecz. - Sam początek spotkania nie był dobry w naszym wykonaniu, przede wszystkim w obronie - skomentował.
[ad=rectangle]
Co Serb miał konkretnie na myśli? - Pozwoliliśmy zdobyć rywalom kilka łatwych punktów. Nie kontrolowaliśmy sytuacji na obu tablicach - wyjaśnił, dodając po chwili: - Od pierwszych akcji dobrze prezentowaliśmy się jednak w ataku, byliśmy konsekwentni w tym elemencie i przede wszystkim to dało nam zwycięstwo.
Przed rozpoczęciem piątkowego starcia było wiadomo, że nie zagra w nim Dante Swanson. Ponadto z obozu Akademików docierały informacje na temat wielu urazów i zagrożonych występów kilku innych kluczowych koszykarzy. - Jesteśmy na takim etapie sezonu, że każdy zawodnik w większym lub mniejszym stopniu narzeka na jakieś bóle i dolegliwości. To były prawdziwe informacje, nie żaden trik czy "zasłona dymna" - zaznaczył podkoszowy.
Po zwycięstwie w Radomiu podopieczni Igor Milicicia awansowali na drugie miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi, tracąc punkt do liderującego Stelmetu. - Mecz z Rosą miał dla nas bardzo duże znaczenie, zresztą dla przeciwników także, więc skupialiśmy się tylko na jak najlepszym przygotowaniu do tych zawodów - podkreślił Radenović.
AZS jest dopiero drugą ekipą, która wygrała w hali MOSiR-u. - Czujemy się z tym bardzo dobrze, ale nasza praca nie kończy się na tym spotkaniu. Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało jeszcze kilka kolejek, a później czeka nas najważniejsza część sezonu, czyli play-offy - przypomniał 30-latek.
W piątkowy wieczór serbski podkoszowy uzyskał double-double w trakcie niespełna 37 minut spędzonych na boisku. Zdobył 12 punktów i miał 10 zbiórek. Jak czuje się w trakcie swojego pierwszego sezonu na parkietach polskiej ekstraklasy? - Bardzo dobrze. Jestem zadowolony z tego, iż mogę grać w koszykówkę na tak wysokim poziomie w tak silnej drużynie - odpowiedział.