NBA: Emocjonująco na Florydzie! Żar lepszy od Jeziorowców

Emocji w tym meczu z pewnością nie brakowało. Rzut z połowy boiska, efektowne bloki w końcówce spotkania oraz zaczarowana piłka, która po rzucie Kobe’ego Bryanta była już niemalże w koszu, lecz wypadła. Po zaciętym i dramatycznym pojedynku w American Airlines Arens triumfował Żar, który jeszcze raz podkreślił swoją wartość i chęć gry o najwyższe cele w lidze.

W tym artykule dowiesz się o:

Prawie 20 tysięcy widzów nie będzie żałowało, że poświęciło piątkowy wieczór na oglądanie meczu pomiędzy Miami Heat a Los Angeles Lakers. Najlepsza drużyna Konferencji Zachodniej przyjechała na Florydę w roli faworyta, choć już pierwsze minuty zweryfikowały ten pogląd. Ambitnie grający Żar nie miał zamiaru oddawać spotkania bez walki, pokazując swój charakter szczególnie w defensywie. Przez 30 minut żadnemu z zespołów nie udawało się odskoczyć na znaczącą przewagę, co zwiastowało emocje do samego końca. Tak też się stało. Najpierw do głosu doszli gospodarze, którzy zakończyli trzecią odsłonę serią 13:2 i prowadzeniem 75:63. Bohaterem tej części gry okazał się nie kto inny jak Dwyane Wade. Najpierw znalazł lepiej ustawionego Cooka a równo z końcową syreną trafił niemalże z połowy boiska! To nie zniechęciło Jeziorowców, którzy w ostatniej kwarcie wzięli się do odrabiania strat. Kilka efektownych wejść pod kosz zaprezentował Kobe Bryant, jednak szczęścia zabrakło mu w najważniejszym momencie. Lider Lakers rozgrywał ostatnią akcję w meczu i po wykiwaniu kilku obrońców Miami oddał rzut. Piłka zmierzała wprost do obręczy, lecz ostatecznie, szczęśliwe dla gospodarzy, wypadła. - Chcemy być drużyną na miarę play off i dążymy do tego celu. W każdym meczu dajemy z siebie wszystko i walczymy twardo, bo jesteśmy młodym i jeszcze niedoświadczonym zespołem - powiedział Wade. Warto podkreślić, że 87 punktów w wykonaniu Los Angeles to ich najgorszy wynik w bieżącym sezonie.

Detroit Pistons od 5 lat jest niewygodnym rywalem dla każdego zespołu w NBA. Jedynym wyjątkiem w tym gronie jest Utah Jazz, która od dobrych kilku sezonów ma patent na mistrzów NBA z 2004 roku. Podopieczni Jerry’ego Sloana potrzebowali aż dwóch dogrywek, aby pokonać Detroit na ich własnym parkiecie. Była to 8 wygrana Jazzmanów w ostatnich 9 meczach pomiędzy tymi zespołami. - Po prostu gramy dobrze przeciwko nim. Nie wiem dlaczego akurat tak się dzieje, ale podoba mi się to - mówił z uśmiechem na twarzy Mehmet Okur, zdobywca 26 punktów i 12 zbiórek. Szkoleniowiec Pistons Michael Curry postanowił wystawić w pierwszej piątce aż trzech nominalnych obrońców (Iverson, Stuckey, Hamilton), ryzykując tym samym przegraną grę pod koszem. W początkowej fazie meczu pomysł ten okazał się trafiony, bowiem zarówno Allen Iverson (38 punktów) jak i Richard Hamilton (30 punktów) spisywali się świetnie. 10-punktowa przewaga gospodarzy szybko jednak okazała się historią a rozkręcający się z minuty na minutę gości mieli ochotę na zwycięstwo. Po trafieniu Derona Williamsa na 5 sekund przed końcową syreną wydawało się, że Jazzmani sięgną po wygraną. Innego zdania był Hamilton, który w ostatnich chwilach doprowadził do dogrywki. W niej znów szansę miały obydwie drużyny, lecz dopiero druga dogrywka rozstrzygnęła losy meczu.

Oklahoma City Thunder w końcu zwycięska! Po 47 dniach kibice w Ford Center mogli świętować ze swoimi pupilami trzecie zwycięstwo w obecnym sezonie. Po 11 kolejnych porażkach Grzmot pokonał Toronto Raptors 91:83 a najlepszym zawodnikiem wśród gospodarzy był Kevin Durant, zdobywca 24 punktów i 8 zbiórek. W końcówce najmłodsza ekipa w lidze prowadziła różnicą nawet 9 punktów, lecz pozwoliła doścignąć się przez dużo bardziej doświadczonych gości. W ich szeregach nie do zatrzymania był Chris Bosh, który na swoim koncie zgromadził 22 punkty i 16 zbiórek. W decydujących fragmentach Oklahoma stanęła jednak na wysokości zadania i nie pozwoliła wydrzeć sobie zwycięstwa. - Czujemy się jakbyśmy wygrali mistrzostwo NBA - mówił Desmond Mason, skrzydłowy Thunder. W innym spotkaniu Boston Celtics powiększyli swoją imponującą serię meczów bez porażki. 17 kolejna wygrana, tym razem z Chicago Bulls, to zasługa przede wszystkim środkowego Kendricka Perkinsa, 25 punktów i 8 zbiórek. Jeśli Celtowie pokonają w sobotę New York Knicks, to wyrównają najlepszą serię w historii klubu.

Washington Wizards - Philadelphia 76ers 103:109

(A. Jamison 23 (10 zb), C. Butler 20, M. James 16 - L. Williams 26, T. Young 18, A. Iguodala 18)

Indiana Pacers - Los Angeles Clippers 109:117 po 2 dogrywkach

(J. Jack 27, T.J. Ford 17, R. Hibbert 16 - Z. Randolph 34 (16 zb), A. Thornton 25, M. Camby 20 (12 zb))

New Jersey Nets - Dallas Mavericks 121:97

(D. Harris 41 (13 as), V. Carter 34 (10 zb), Y. Jianlian 16 (10 zb) - D. Nowitzki 24, J. Terry 23, J. Kidd 17)

New York Knicks - Milwaukee Bucks 81:105

(N. Robinson 21, A. Harrington 16, D. Lee 14 (14 zb) - M. Redd 21, R. Jefferson 16, L. Mbah a Moute 16)

Boston Celtics - Chicago Bulls 126:108

(R. Allen 27, K. Perkins 25, K. Garnett 17 - L. Deng 19, A. Nocioni 16, D. Rose 14)

Atlanta Hawks - Golden State Warriors 115:99

(M. Williams 22, F. Murray 20, J. Johnson 19 - M. Belinelli 27, B. Wright 19, A. Morrow 15)

Miami Heat - Los Angeles Lakers 89:87

(D. Wade 35, D. Cook 14, S. Marion 12 (11 zb) - K. Bryant 28, P. Gasol 13 (11 zb), D. Fisher 13)

Oklahoma City Thunder - Toronto Raptors 91:83

(K. Durant 24, R. Westbrook 19, J. Green 13 - C. Bosh 22 (16 zb), A. Bargnani 16, J. Graham 9)

Memphis Grizzlies - Charlotte Bobcats 83:112

(R. Gay 17, D. Milicic 11, M. Gasol 9 - B. Diaw 26 (10 zb), E. Okafor 25, G. Wallace 22)

Detroit Pistons - Utah Jazz 114:120 po 2 dogrywkach

(A. Iverson 38, R. Hamilton 30, T. Prince 17 - D. Williams 29, M. Okur 26 (12 zb), P. Millsap 24 (13 zb))

Houston Rockets - Sacramento Kings 107:96

(Y. Ming 30, L. Scola 23 (10 zb), T. McGrady 18 - J. Salmons 26, B. Jackson 19, B. Miller 17 (11 zb))

Denver Nuggets - Cleveland Cavaliers 88:105

(C. Billups 16, C. Anthony 13, A. Carter 12 - L. James 33 (10 zb), Z. Ilgauskas 23, D. West 22)

Źródło artykułu: