"Święta wojna" w przyblakłych okolicznościach

Nieważne okoliczności, nieważna aktualna sytuacja w tabeli - gdy Anwil Włocławek gra ze Śląskiem Wrocław, nic nie jest ważne, poza stylem gry oraz zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej akcji.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Nic do stracenia. Absolutnie nic. Sytuacja Anwilu Włocławek, po marcowo-kwietniowych zawirowaniach, jest już wyjaśniona, a drużyna może grać na luzie psychicznym. To rywale z Wrocławia muszą spiąć się na to spotkanie, bo walczą o jak najwyższą lokatę przed play-off. Zawodnicy Marcina Woźniaka nie mają tego ciężaru na barkach, choć oczywiście mają jednocześnie świadomość ciężaru gatunkowego środowego meczu i tego, że jest to kolejna odsłona "Świętej Wojny".
Jakiekolwiek nie byłyby okoliczności i realia, od Anwilu zawsze wymagało się zwycięstwa nad odwiecznym i najważniejszym rywalem i nie inaczej będzie, mimo wszystko, w meczu 28. kolejki Tauron Basket Ligi. Zawodnicy, którzy zostali w drużynie po niedawnych cięciach, z pewnością będą mogli liczyć na wielkie wsparcie swoich kibiców. Warunek jest jeden: na parkiecie koszykarze muszą pokazać zaangażowanie, walkę oraz chęć udowodnienia wszystkim dookoła, że Anwil nadal może wygrywać z czołówką.

Fakty są jednak jednoznaczne - to wrocławianie są faworytem najbliższego spotkania i mają wszystkie argumenty w swoich rękach, by przechylić szalę meczu na swoją korzyść. Zawodnicy Emila Rajkovicia nie przegrali od 7 marca, wygrywając pięć ostatnich starć ligowych. Szerokim echem odbiło się zwłaszcza zwycięstwo nad mistrzem Polski ze Zgorzelca. Do przerwy Śląsk przegrywał 43:57, by ostatecznie wygrać 101:99.

Wielką formę ma obecnie najlepszy strzelec zespołu, Jakub Dłoniak, który w pięciu ostatnich meczach uzyskuje przeciętnie 16 punktów (12,9 w całym sezonie), a podobny poziom, po niedawnej zadyszce, notuje Roderick Trice (16,3 w trzech poprzednich spotkaniach; 12,8 w sezonie). Niestety dla włocławian, skuteczna gra na obwodzie przeciwnika nie kończy się tylko na tych dwóch zawodnikach. Ogółem powyżej 10 oczek rzuca w zespole z Wrocławia sześciu graczy.

Dodatkowo, po niedawnych cięciach w zespole Anwilu wrocławianie największą przewagą dysponują pod koszem. W sytuacji, w której Rottweilery grają bez typowego centra (choć w tej roli 20-letniego Mikołaja Witlińskiego widział przecież pierwszy trener Anwilu w tym sezonie, Mariusz Niedbalski), Śląsk ma dwóch klasowych zawodników na tę pozycję: twardego, nieunikającego walki na łokcie Roberta Tomaszka oraz wszechstronnego, mającego opanowanych wiele manewrów w grze tyłem do kosza Aleksandar Mladenovicia. Ten drugi jest zresztą trzecim strzelcem drużyny ze średnią 12,6 punktu (także 4,8 zbiórki).

Co na to wszystko Anwil? Sile jakości i ilości może przeciwstawić przede wszystkim siłę ambicji oraz zaangażowania. Zawodnicy Woźniaka doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w tym momencie rozgrywek nie walczą tylko o jak najlepsze zakończenie sezonu, ale również, a może przede wszystkim, o kontrakty na kolejne rozgrywki. Stąd woli walki Rottweilerom nie powinno zabraknąć.

Mecz Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław rozpocznie się w środę, o godz. 18:00. 

Kto wygra w środę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×