Rosa zrewanżowała się Stelmetowi za przykrą porażkę w pierwszej rundzie, gdy praktycznie nie istniała na parkiecie. W środowy wieczór role się odwróciły, choć wicemistrzowi Polski nie można odmówić waleczności i nieustępliwości, pomimo zdecydowanie słabszej postawy.
[ad=rectangle]
- Świetny mecz Rosy, która była od nas lepsza we wszystkich elementach gry - przyznał Saso Filipovski. Co zatem zadecydowało o triumfie radomian? - Byli agresywni, przede wszystkim w obronie, a w ataku grali zespołowo - odpowiedział szkoleniowiec.
Po początkowych dziesięciu minutach zielonogórzanie przegrywali 15:23. - My zaczęliśmy mecz słabo, praktycznie bez obrony w pierwszej kwarcie, później staraliśmy się "gonić" wynik, ale straciliśmy dużo sił. Nie mogliśmy "dogonić" rywali - podkreślił trener. Trudno z jego słowami się nie zgodzić - wicemistrzowie Polski mieli 19-punktowy deficyt, a mimo to mozolnie go odrabiali, w pewnym momencie zbliżając się na trzy "oczka" (56:59). Gospodarze jednak błyskawicznie odpowiedzieli, na co rywale nie potrafili już zareagować.
Opinię opiekuna podzielił Kamil Chanas. - Słabo weszliśmy w ten mecz, Rosa grała zdecydowanie agresywniej. Staraliśmy się odwrócić wynik, ale niestety się nie udało. Przed nami kolejny mecz, w którym musimy zagrać zdecydowanie lepiej - zaznaczył.
Pomimo porażki, Stelmet nadal zajmuje pozycję lidera z dorobkiem 50 punktów. We wtorkowy wieczór, w przedostatniej serii gier, podejmie Polpharmę Starogard Gdański.
coś jest nie tak z zestawieniem zawodników, trenerów...
czyzby jeklin był takim krwiopijcą ?
maja w składzie 4 Czytaj całość