Po porażce z Asseco Gdynia mało kto stawiał na ekipę PGE Turowa Zgorzelec w kontekście 1. miejsca w tabeli. Tymczasem po wygranych spotkaniach z Wilkami Morskimi Szczecin i Treflem Sopot sytuacja zmieniła się diametralnie. Zgorzelczanie wciąż zachowują szansę na pozycję lidera.
- Po porażce z Asseco Gdynia doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że przed nami cztery trudne spotkania - z czego trzy rozegramy na wyjeździe i na końcu zmierzymy się ze Stelmetem. Na dodatek ligowa tabela była bardzo spłaszczona, wszyscy się tak naprawdę "tasowali" i nic nie było wiadomo - przyznaje Nemanja Jaramaz, rozgrywający PGE Turowa Zgorzelec.
[ad=rectangle]
W poniedziałkowym meczu sopocianie fatalnie rozpoczęli (2:16), co miało decydujący wpływ na końcowy wynik. Ani przez moment prowadzenie PGE Turowa Zgorzelec nie było zagrożone.
- To był bardzo ważny mecz dla naszej drużyny. Nie mogliśmy sobie pozwolić na kolejne porażki. Weszliśmy w ten mecz z dużą energią. Chcieliśmy się dobrze zaprezentować w defensywie i to nam się udało zrobić. Uważam, że zasłużenie wygraliśmy z Treflem - zaznacza Jaramaz, który zdobył pięć punktów.
Przed zgorzelczanami dwa trudne spotkania na samym finiszu sezonu regularnego. PGE Turów zmierzy się z Energą Czarnymi Słupsk i Stelmetem Zielona Góra. Gdyby oba wygrał, a drugi różnicą większą niż osiem punktów, to zasiądzie na pozycji lidera.
- Zrobimy wszystko, aby zająć 1. miejsce. Będziemy na pewno o to walczyć. Aczkolwiek uważam, że bycie w pierwszej dwójce byłoby dobrym wynikiem dla nas. Jeśli chcemy się tam znaleźć, to musimy wygrać w Słupsku - uważa Serb.