Hala przy ulicy Kusocińskiego była celem nieosiągalnym dla przyjezdnych przez blisko 16 miesięcy. Podopieczni Mikołaja Czai w rozgrywkach 2014/2015 wygrali u siebie wszystkie 16 rozegranych meczów i w pewnym momencie drugiego spotkania półfinału prowadzili nawet 32:17. Wszystko zmierzało w stronę podtrzymania niesamowitej passy, aczkolwiek do ziszczenia takiego scenariusza nie chcieli dopuścić Legioniści. Ci odpłacili rywalom pięknym za nadobne, rewanżując się za porażkę, której doznali w sobotę.
[ad=rectangle]
Wrzało nie tylko na boisku. Sympatycy żółto-niebieskich wspierali swój zespół, jednocześnie deprymując rywali. I tak na przykład, gdy Cezary Trybański stawał na linii rzutów osobistych, było można usłyszeć głośne skandowanie: - NBA! NBA! W przepychanki słowne z kibicami wdał się między innymi Łukasz Wilczek, a emocje udzieliły się również Michałowi Aleksandrowiczowi. To, co dzień wcześniej pomogło Stalówce, tym razem najprawdopodobniej dodatkowo zmobilizowało Legię.
Gospodarze do przerwy trafiali z pola na 46-procentowej skuteczności i wypracowali sobie dziewięć punktów przewagi. Świetne wejście z ławki rezerwowych zanotowali Mateusz Zębski i obchodzący 21. urodziny, Nikodem Sirijatowicz. Rozgrywający w niespełna sześć minut trzykrotnie zaaplikował rywalom skuteczne rzuty, ciągnąc grę ostrowian w trudnym momencie drugiej kwarty.
Gdy tylko obie ekipy zamieniły się stronami - podobnie jak w sobotę Stal - podopieczni Piotra Bakuna rozpoczęli swój pościg. - Ja musiałem tylko przeanalizować, jakie błędy popełniliśmy. Chłopacy byli tak nabuzowani, że nawet nie było trzeba ich dodatkowo motywować. Dziękuję za to miejscowym kibicom - wspomina trener Legii Warszawa. Goście zwyciężyli trzecią kwartę 21:14, a efektownym trafieniem zza linii 6 metrów i 75 centymetrów na zakończenie odsłony popisał się Andrzej Paszkiewicz. Rozgrywający w 15 minut wywalczył 10 punktów, notując przy tym najwyższy wskaźnik +/- w swoim zespole (+21)!
Trzy rzuty zza łuku w 90 sekund?! Tak odpowiedzieli żółto-niebiescy. Dwukrotnie celnie przymierzył Tomasz Ochońko, a trójkę dorzucił Wojciech Pisarczyk. Gospodarze doprowadzili do stanu 67:63, ale jak się później okazało, był to ich ostatni pozytywy fragment i zarazem ostatnie punkty w spotkaniu. - Stal sądziła, że wygrała już mecz i to ich zgubiło - mówi Piotr Bakun. - My zaciekle walcząc, niesieni dopingiem kibiców, prezentowaliśmy się coraz lepiej. Zaczęliśmy odpowiednio funkcjonować. Zwycięstwa w takich spotkaniach, gdy przez długi okres czasu gra się słabo, mają bardzo dużą wartość - dodaje trener przyjezdnych.
Legia zakończyła cały mecz serią 16:0, wygrywając ostatecznie 79:67. Kapitalnie spisywał się Arkadiusz Kobus, który zdobył 21 punktów i zebrał 5 piłek. Wtórowali mu Michał Aleksandrowicz czy Cezary Trybański. Ten pierwszy w 30 minut zaaplikował gospodarzom 19 oczek, trafiając 7 na 12 oddanych prób z gry, a były zawodnik klubów NBA dodał 11 punktów i 8 zbiórek. - To były świetne dwa mecze. Uważam, że to miasto jest godne takich zawodów. Wspaniali kibice, wspaniała atmosfera, wspaniale gra się przy takim dopingu, przy takim hałasie - podsumował Bakun.
W szeregach Stalówki problemy ze skutecznością ponownie mieli Adrian Suliński (3 punkty, 1/8 z gry), Adrian Mroczek-Truskowski (11 punktów, 4/13 z gry) oraz Tomasz Ochońko (17 punktów, 5/16 z gry). MVP sezonu skompletował dodatkowo 6 zebranych piłek, 4 asysty, ale popełnił przy tym również 4 straty. Na nic zdała się druga z rzędu świetna partia Wojciecha Pisarczyka. Skrzydłowy wywalczył tym razem double-double, 18 oczek i 10 zbiórek. Stal musiała radzić sobie bez Tomasza Andrzejewskiego, Legia z kolei grała osłabiona brakiem Marcela Wilczka.
BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Legia Warszawa 67:79 (19:16, 25:19, 14:21, 9:23)
Stal: Pisarczyk 18, Ochońko 17, Mroczek-Truskowski 11, Sirijatowicz 6, Żurawski 5, Zębski 4, Olejnik 3, Suliński 3, Adamczewski 0.
Legia: Kobus 21, Aleksandrowicz 19, Trybański 11, Paszkiewicz 10, Malewski 5, Wilczek 5, Bierwagen 3, Ornoch 3, Cechniak 2, Kwiatkowski 0, Świderski 0.
Stan rywalizacji: [b]1-1
[/b]