Najtrudniejszy mecz Stali u siebie "Stopniowo łapaliśmy rytm"

W pierwszym meczu półfinału waleczna Legia postaraszyła Stalówkę. - To na pewno był jeden z najtrudniejszych meczów na własnym parkiecie w tym sezonie - mówi Mikołaj Czaja.

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski w trwających rozgrywkach wygrała jak do tej pory wszystkie 16 meczów na własnym parkiecie, jednak to ten sobotni należał do najtrudniejszych. Przewaga Legii Warszawa w trzeciej odsłonie wynosiła nawet 12 punktów. - To spotkanie od początku nie układało się tak, jakbyśmy tego chcieli. W pierwszej połowie graliśmy bardzo bojaźliwie. Nie złapaliśmy odpowiedniego rytmu, ciężko było nam funkcjonować na właściwych obrotach, zarówno w obronie jak i ataku - opowiada trener żółto-niebieskich, Mikołaj Czaja.
[ad=rectangle]
Gospodarze odżyli dopiero po zmianie stron. Wtedy nie dość, że odrobili dzielący dystans, to jeszcze objęli prowadzenie i utrzymali korzystny wynik do końcowej syreny. Ostatecznie pierwszy mecz półfinału padł ich łupem w stosunku 78:68. - Mądrość i doświadczenie po naszej stronie była trochę większa. Od trzeciej i czwartej kwarty stopniowo łapaliśmy wiatr w żagle. Wiadomo, że straty nie odbudujemy w moment, ale rozpędzaliśmy się z minuty na minutę - dodaje Czaja. - To na pewno był jeden z najtrudniejszych meczów na własnym parkiecie w tym sezonie - przyznaje otwarcie szkoleniowiec Stalówki.

W sobotę problemy ze skutecznością mieli liderzy zwycięzców rozgrywek zasadniczych, Tomasz Ochońko (10 punktów, 2/11 z gry), Adrian Mroczek-Truskowski (6 punktów, 1/10 z gry) czy Adrian Suliński (12 punktów, 5/14 z gry). Każdy z powyższej wymienionych potrafił jednak wspiąć się na wyżyny i w końcówce wspomóc swój zespół. Ochońko i Mroczek-Truskowski celnie wykonywali rzuty osobiste, a Suliński dorzucił kilka skutecznych prób z pola. - Nie wiem czy można mówić o jakimś przełamaniu z mojej strony, ale w końcu trafiłem. Byłem w stanie dołożyć coś od siebie. Ważne, że prowadzimy 1-0 - mówi były gracz Spójni Stargard Szczeciński.

Drugie rozdanie półfinału już w niedzielę o godzinie 18:30 w hali przy ulicy Kusocińskiego. - Tutaj nie ma łatwych meczów. Cała ławka Legii jest na równym poziomie. Nieważne, kto będzie przebywał na parkiecie. Mogą sobie pozwolić na szeroką rotację. To bardzo groźny zespół - dodaje Suliński. Złe wieści dla ostrowian są takie, że w drugiej kwarcie spotkania urazu nabawił się rewelacyjnie grający w tym sezonie Tomasz Andrzejewski. - Po badaniach wstępnych, widać niestabilność w kolanie - przekazał Mikołaj Czaja.

Komentarze (0)