O ile w sobotę BM Slam Stal zdołała pokonać Legię, tak w niedzielę uległa u siebie drużynie przyjezdnej po raz pierwszy od stycznia 2014 roku. W perspektywie pierwszego meczu półfinału, role się odwróciły. Tym razem to warszawiacy gonili wynik, a gospodarze starali się powiększać dystans. Podobnie jak w premierowym spotkaniu - parkiet na tarczy opuszczał zespół, który wygrał pierwszą połowę. - Każda seria się kiedyś kończy. Szkoda, że akurat teraz. Lepiej byłoby, gdybyśmy przegrali jakiś mecz w trakcie sezonu, a nie w fazie play-off, gdzie każde spotkanie jest bardzo istotne - komentował kapitan żółto-niebieskich, Wojciech Żurawski.
[ad=rectangle]
Ostrowianie na początku decydującej odsłony prowadzili jeszcze 67:63, ale od tego momentu przestrzelili wszystkie 12 kolejnych rzutów (!), popełniając przy tym szereg błędów - To my przegraliśmy ten mecz swoją postawą. Taka liczba strat, jaka przydarzyła nam się szczególnie w czwartej kwarcie, jest po prostu niedopuszczalna - przyznał Żurawski. Gdy Stalówka nie przeprowadziła skutecznej akcji przez siedem ostatnich minut, Legioniści zanotowali w tym czasie serię 16:0.
W ostatnich fragmentach goście skorzystali z faktu, że po cztery przewinienia mieli na swoim koncie Adrian Mroczek-Truskowski i Wojciech Pisarczyk. Kosz szturmowali Arkadiusz Kobus, Łukasz Wilczek czy Andrzej Paszkiewicz, a każdy z trzech wymienionych reprezentantów Legionistów potrafił również skutecznie przymierzyć z dalekiego dystansu. - Mieliśmy trochę problemów z systemem obronnym Legii. Nie potrafiliśmy znaleźć skutecznego rozwiązania. Na pewno zabrakło też sił i odpowiedniej koncentracji, by cierpliwie wykorzystywać sytuacje. Chcieliśmy szybko odrobić niewielkie straty, a te po naszych nieskutecznych akcjach tylko się powiększały - przyznał otwarcie Pisarczyk, który w dwóch meczach półfinału zaaplikował rywalom łącznie aż 39 punktów.
Na domiar złego dla Stali, Mikołaj Czaja w Warszawie nie będzie mógł skorzystać z usług Tomasza Andrzejewskiego. Jeden z najlepszych skrzydłowych I-ligi w sobotę doznał poważnej kontuzji kolana i nie zagra już do końca sezonu. W startowej piątce zastąpił go genialny Pisarczyk, ale brak 35-letniego zawodnika widać było szczególnie w pomalowanej strefie, skąd Legia zdobyła aż 36 oczek. - Tomka bardzo brakuje. Wszyscy to dostrzegli. Ja mimo wszystko nie przywykłem do gry w takim wymiarze. Gdy jestem bardziej eksploatowany, moja wydajność spada. Gramy na zmianę z Łukaszem Olejnikiem, który też dopiero wchodzi w rytm po odniesieniu kontuzji - tłumaczył Żurawski, który w drugim meczu półfinału spędził na boisku 34 minuty. Środkowy uzbierał w tym czasie 5 punktów (1/2 z gry), 8 zbiórek i 3 przechwyty.
W ostatni weekend kwietnia w Ostrowie Wielkopolskim Piotr Bakun musiał radzić sobie bez Marcela Wilczka, ale niewykluczone, że mierzący blisko 205 centymetrów koszykarz zagra już w kolejnych spotkaniach. Nie da się ukryć, że przy absencji Andrzejewskiego, to może dać Legii spory handicap. - Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale na pewno nie na straconej pozycji - pozytywnie dodał doświadczony Wojciech Żurawski.