Śląsk Wrocław w pierwszej połowie wypracował sobie 12-punktową przewagę nad zespołem Energi Czarnych Słupsk. Później jednak wrocławianie nieco zgubili rytm i zaczęli grać poniżej oczekiwań. Słupszczanie wykorzystali momenty słabości gości i wrócili do gry. Ciekawostką jest fakt, że Czarne Pantery odrabiały straty w momencie, kiedy na boisku brakowało Jerela Blassingame'a (złapał czwarte przewinienie).
[ad=rectangle]
Wrocławianie mieli nawet ostatnią akcję w czasie regulaminowym, ale Vuk Radivojević pomylił się. W dogrywce słupszczanie panowali nad zbiórkami, co dało im zwycięstwo. Ostatnie punkty zdobył Callistus Eziukwu. - O losie tego spotkania zadecydowała jedna akcja - mówi Michał Gabiński, gracz Śląska Wrocław.
- Jestem przekonany, że w kolejnym spotkaniu to my będziemy lepiej przeprowadzać swoje akcje i wygramy w Słupsku - dodaje skrzydłowy.
W serii do trzech zwycięstw wrocławianie przegrywają 0:1, ale w czwartkowym spotkaniu pokazali, że są poważnym zagrożeniem dla Energi Czarnych Słupsk.
- To będzie bardzo długa i wyczerpująca seria. Żaden z zespołów nie złoży broni po jednej, czy dwóch porażkach. Wszystko tak naprawdę można odwrócić, bo to są bardzo wyrównane drużyny. Sprawa awansu do półfinału jest wciąż otwarta - zaznacza Gabiński.