Vuk Radivojević mógł zostać bohaterem Śląska Wrocław w czwartkowym spotkaniu. Serbski rozgrywający decydował o ostatniej akcji swojego zespołu w regulaminowym czasie. Gracz zdecydował się na rzut trzypunktowy, ale nie okazał się on celny. Radivojević mówi nam, że ta akcja miała wyglądać nieco inaczej.
[ad=rectangle]
- To był zły z mojej strony. Nie tak to miało wyglądać. Miałem penetrować w strefę podkoszową - tak to rozrysował nasz trener, ale gospodarze skutecznie mnie powstrzymali od tego. Natrafiłem na twardego defensora i nie mogłem go sforsować. Zdecydowałem się na trudny rzut z dystansu, który nie wylądował w koszu - podkreśla Vuk Radivojević, rozgrywający Śląska Wrocław, który w tym meczu uzyskał 13 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst.
W dogrywce wrocławianie mieli swoje szanse, ale ich nie wykorzystali. Dwa wolne w samej końcówce przestrzelił Denis Ikovlev, z kolei po drugiej stronie, nie pomylił się Callistus Eziukwu. - Ofensywne zbiórki zadecydowały o tym, że nie wygraliśmy tego spotkania. Czasami tak się niestety zdarza. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania - dodaje Radivojević.
Wrocławianie w tym spotkaniu pokazali dwie twarze. W pierwszej połowie grali skutecznie po obu stronach parkietu - w pewnym momencie mieli już dwanaście punktów przewagi. Po przerwie do głosu doszli słupszczanie, którzy obroną na całym boisku zmusili Śląska do kilku strat - Oni robili to naprawdę dobrze, ale u nas zabrakło odpowiedniego ruchu - zaznacza Serb.
- W pierwszej połowie graliśmy tak, jak należy to robić w play-offach. Była twarda defensywa, kontrolowaliśmy swój atak pozycyjny. Nie było głupich rozwiązań. Graliśmy bardzo mądrze. W drugiej połowie tego zabrakło. Gospodarze grali zdecydowanie bardziej agresywnie w defensywie, co skutkowało tym, że nieco straciliśmy kontrolę - kończy gracz.