Wizards wygrali pierwszy mecz w Atlancie! Świetna postawa Gortata

[tag=811]Washington Wizards[/tag] pokonali w pierwszym meczu półfinału Wschodu [tag=800]Atlanta Hawks[/tag]. Duży wkład w to zwycięstwo miał [tag=6711]Marcin Gortat[/tag], który skompletował double-double.

Cóż za początek półfinałów na Wschodzie! Faworyzowana Atlanta Hawks niespodziewanie przegrała z Washington Wizards 98:104, a duży wkład w zwycięstwo miał Marcin Gortat. Polak spędził na parkiecie aż 38 minut, w czasie których zdobył 12 punktów i miał 12 zbiórek. Łodzianin był również nieoceniony w defensywie, gdzie mocno uprzykrzał życie centrowi Jastrzębie Alowi Horfordowi. W samej końcówce po podaniu Walla Gortat przypieczętował triumf, po czym eksplodował z radości.

[ad=rectangle]

Bohaterem Czarodziei był Bradley Beal, który po słabej pierwszej kwarcie grał jak z nut. Zdobył 28 minut, lecz przedwcześnie opuścił parkiet z powodu kontuzji kostki. Mimo tego, goście nie załamali się i zachowali zimną krew w końcówce. Trafiali w najważniejszych momentach John Wall oraz Paul Pierce (- Od tego tutaj jestem - powtarzał wiele razy "The Truth"), ale także młodzian Otto Porter. Rezerwowy trafił pięć ważnych punktów w ostatnich minutach, a na dodatek miał aż 11 zbiórek.

Jastrzębie nie potrafiły odpowiedzieć rywalom, choć kilkadziesiąt minut wcześniej wychodziło im dosłownie wszystko! Premierowa kwarta była popisem gry podopiecznych Mike'a Budenholzera. Nieprawdopodobnie krążąca piłka, wysoka skuteczność i kolektywna koszykówka - to był basket najwyższych lotów.

Klasą sam dla siebie był DeMarre Carroll, który do przerwy zdobył 21 punktów, a Hawks mieli 19 asyst na pierwsze 24 rzuty w meczu! Wychodziło im wszystko, a przewaga utrzymywała się w okolicach 10-12 punktów. Dość niespodziewanie kreowaniem gry zajęli się podkoszowi - Horford i Millsap mieli w sumie aż 15 asyst!

Po przerwie gra się wyrównała, a Wizards stopniowo zaczęli odrabiać straty. Grali swoją koszykówkę, w porównaniu do gospodarzy, którzy mocno spuścili z tonu. Wystrzelał się Carroll, zza łuku nie tak często jak zwykle trafiał Korver, a pod koszem ciężką przeprawę z Gortatem miał Horford.

Czarodzieje pokazali klasę i wygrali piąty mecz z rzędu w play-off. Przeszli również do historii NBA jako pierwszy zespół, który wygrał pierwsze spotkania wyjazdowe w czterech seriach play-off z rzędu. Mowa o dwóch seriach z zeszłego sezonu oraz obecnych - przeciwko Raptors i Hawks.

Atlanta Hawks - Washington Wizards 98:104 (37:26, 26:27, 20:28, 15:23)

Hawks: Carroll 24, Horford 17, Millsap 15, Korver 13, Teague 11, Schorder 9, Antić 5, Bazemore 2, Scott 2, Mack 0.

Wizards: Beal 28, Pierce 19, Wall 18, Gortat 12, Gooden 12, Porter 10, Sessions 5, Nene 0, Seraphin 0.

Stan rywalizacji: 1-0 dla Wizards

Źródło artykułu: