Stal wywalczyła sobie finał! - relacja z meczu BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - Legia Warszawa

Wielkie zwycięstwo BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski! Żółto-niebiescy w decydującym, piątym spotkaniu obronili deski własnego parkietu, pokonując Legię Warszawa 71:58.

Tak, jak spekulowano, piąty mecz półfinałowej serii przyciągnął do hali przy ulicy Kusocińskiego nadkomplet sympatyków koszykówki. Doping liczącej blisko 2 tysiące publiczności natchnął gospodarzy i poprowadził BM Slam Stal do najważniejszego zwycięstwa w sezonie. Pokonując Legię, ostrowianie zagwarantowali sobie udział w wielkim finale zaplecza ekstraklasy. Tam przyjdzie im się zmierzyć z PTG Sokołem Łańcut. Pierwsze dwa spotkania już w najbliższą sobotę i niedzielę.
[ad=rectangle]
Po nerwowym początku Legionistów, stołeczni wykorzystali szereg błędów gospodarzy i od wyniku 0:7, doprowadzili do stanu 12:13. Ostrowianie trafiali rzuty z dalekiego dystansu, dzięki czemu na zakończenie premierowej kwarty, mieli na swoim koncie trzy punkty przewagi. Podopieczni Piotra Bakuna walczyli zawzięcie, ale nic nie zwiastowało tego, by na początku drugiej partii mieli przejąć kontrolę.

Przez pierwsze pięć minut spotkania ani jednego celnego rzutu nie oddali goście. Tym razem niemoc dosięgnęła Stalówkę, która na otwarcie kolejnej części meczu straciła osiem oczek z rzędu. Rozpędzeni Legioniści wykorzystywali fakt, iż na boisku nie przebywał Wojciech Żurawski, wielokrotnie szturmując kosz i posyłając piłkę w pomalowaną strefę. Żółto-niebiescy nie radzili sobie z obroną strefową rywali i po tym, jak Mateusz Bierwagen wyprowadził swój zespół na prowadzenie 22:17, Mikołaj Czaja poprosił o przerwę.

Kilka słów reprymendy, moment oddechu i na parkiecie pojawił się zupełnie nowy zespół. BM Slam Stal wpadła w trans, w jakim wygrała sezon zasadniczy. Rezerwowy rozgrywający, Nikodem Sirijatowicz wniósł powiew świeżości, a ostrowianie rzucili się na oponentów niczym rozwścieczone rottweilery. Jeszcze chwilę wcześniej ich gra wyglądała tragicznie, ale schodząc do szatni, prowadzili już 33:22! To, na co Legia ciężko pracowała, zostało zrujnowane w porażająco szybkim tempie. Gospodarze na zakończenie drugiej kwarty zanotowali serię 16:0.

Od momentu, kiedy Legia przewodziła 22:17, ich gra kompletnie się posypała. W trzeciej kwarcie przegrywali 24:41, a następnie nawet 25:45. Było to najwyższe prowadzenie ostrowian, którzy niesieni żywiołowym dopingiem kibiców w przekonywujący sposób zapewnili sobie awans do finału I-ligi. Podopieczni Mikołaja Czai triumfowali ostatecznie 71:58, wygrywając całą rywalizację 3-2.

Legii nie można odmówić zawziętości. W trzeciej odsłonie próbował poderwać ich duet Andrzej Paszkiewicz - Arkadiusza Kobus. Trzy celne rzuty zza łuku zniwelowały straty przyjezdnych do jedenastu punktów, ale Stal potrafiła zachować spokój w newralgicznych momentach. Nie do końca można powiedzieć to o drużynie Bakuna. Faulem technicznym ukarany został Mateusz Bierwagen, w końcówce spotkania Łukasz Wilczek przestrzelił dwutakt w sytuacji sam na sam z koszem. Goście trzy minuty przed końcem mieliby do odrobienia dziewięć punktów, a w takim przypadku to miejscowi powiększyli swój dorobek. Tomasz Ochońko dwukrotnie przymierzył z linii rzutów osobistych, zamrażając mecz i doprowadzając do stanu 64:51. - Nie trafialiśmy prostych rzutów. To nie było nasze granie - przyznał po końcowym gwizdku opiekun przyjezdnych ze stolicy Polski, Piotr Bakun.

Poobijani ostrowianie udowodnili o swoim charakterze. Genialne zawody - po raz trzeci w półfinale w hali przy ulicy Kusocińskiego - rozegrał Wojciech Pisarczyk. Skrzydłowy seryjnie, niczym DeAndre Jordan czy Dwight Howard dobijał piłki po niecelnych rzutach kolegów, notując 11 zbiórek (5 ofensywnych). Miał do tego 20 punktów, dwie asysty i ani jednej straty!

Wtórował mu rewelacyjny Tomasz Ochońko, który zapisał na swoim koncie 17 oczek. Adrian Mroczek-Truskowski w niedzielę skręcił kostkę, w środę ratując posiadanie gospodarzy wpadł na ścianę, ale mimo wszystko wrócił do gry i gdy przebywał na parkiecie, jego drużyna zdobyła aż o 25 punktów więcej niż rywale! Na słowa pochwały zapracowali sobie również rezerwowi - Mateusz Zębski oraz Nikodem Sirijatowicz. Młodzi zawodnicy dali Stalówce nowe, potrzebne pokłady energii. - Naszym podstawowym zawodnikom dokucza mnóstwo mikrourazów i to właśnie na zmiennikach leżała duża odpowiedzialność. Wywiązali się ze swojego zadania wzorowo. Muszę pochwalić również cały zespół, bo zagraliśmy naprawdę z wielką determinacją i wolą walki - przyznał trener żółto-niebieskich, Mikołaj Czaja.

Być może statystyki tego nie odzwierciedlają, ale Wojciech Żurawski wykonał kawał brudnej, dobrej roboty. Jego vis-a-vis, były zawodnik NBA, Cezary Trybański nie zdobył ani jednego punktu! Oprócz Kobusa, który trafiał jak natchniony, szczególnie zza łuku (3/5 za 3) i zdobył 25 punktów, kolejnymi najlepszymi strzelcami gości byli Łukasz Wilczek i Andrzej Paszkiewicz. Obaj zdobyli po... 6 oczek. Legia w finale pocieszenia zagra z Miastem Szkła Krosno. Stawką będzie brązowy medal.

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Legia Warszawa 71:58 (17:14, 16:8, 17:16, 21:20)

Stal: Pisarczyk 20, Ochońko 17, Mroczek-Truskowski 9, Zębski 8, Sirijatowicz 7, Żurawski 4, Olejnik 3, Suliński 3, Adamczewski 0.

Legia: Kobus 25, Paszkiewicz 6, Wilczek 6, Malewski 5, Aleksandrowicz 4, Bierwagen 4, Bojko 4, Świderski 4, Kwiatkowski 0, Ornoch 0, Trybański 0.

Stan rywalizacji: 3-2 dla BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski

Źródło artykułu: