John Turek: Chcieliśmy od początku zdominować rywala

W środowy wieczór, w trzecim spotkaniu ćwierćfinałowym z koszalińskim AZS-em, bardzo przyzwoite zawody rozegrał środkowy Rosy. Po ostatniej syrenie przyznał, że mecz miał tak właśnie wyglądać.

Po raz drugi z rzędu Rosa awansowała do półfinału Tauron Basket Ligi. W poprzednim sezonie potrzebowała aż pięciu spotkań, aby wyeliminować Anwil Włocławek. W bieżących rozgrywkach, nieco zaskakująco, już po trzech meczach z AZS-em zapewniła sobie wejście do strefy medalowej. Kropkę nad "i" postawiła w środowy wieczór we własnej hali.
[ad=rectangle]
Od początku zawodów gospodarze narzucili swoje warunki gry, sprawiając sporo radości zgromadzonym w komplecie kibicom. Mogli oni oklaskiwać efektowne akcje swoich pupili. Już po pierwszej kwarcie radomianie prowadzili siedmioma punktami, zaś przy zejściu do szatni - osiemnastoma. Takiej zaliczki nie wypuścili z rąk.

- Tak to właśnie miało wyglądać. Od początku chcieliśmy narzucić rywalom swoje tempo. Wiedzieliśmy, że po dwóch porażkach u siebie będą bardzo niepewni i nie możemy dać im choćby cienia nadziei, tym bardziej, że w ich szeregach znajduje się wielu doświadczonych koszykarzy - podkreślił John Turek.

W środowy wieczór center ponownie miał powody do radości
W środowy wieczór center ponownie miał powody do radości

Jednym z najlepszych zawodników ekipy prowadzonej przez Wojciecha Kamińskiego był właśnie środkowy. W ważnym meczu pokazał swój potencjał zdobywając 11 punktów w trakcie prawie 26 minut spędzonych na parkiecie. Dołożył do tego 7 zbiórek. Tym samym "przełamał się" po kiepskim niedzielnym występie z Akademikami. W piątek radził sobie dużo lepiej.

Pomimo wysokiej zaliczki, w pewnym momencie wynoszącej 20 punktów, Rosa złapała chwilę "zadyszki", oddając kilka niecelnych rzutów z rzędu i nie mając pomysłu na rozegranie akcji. Błyskawicznie wykorzystali to przyjezdni, regularnie zmniejszając dystans. Czy słabsza postawa w czwartej kwarcie była efektem zmęczenia? - Nie powiedziałbym, że to efekt zmęczenia. Co prawda zaczęliśmy spotkanie z wielką energią i przed długi czas ją utrzymywaliśmy, grając w szybkim tempie, ale wiedzieliśmy, że mimo wszystko słabszy moment może nadejść. Zachowaliśmy jednak spokój - odpowiedział 32-latek.

Gospodarze byli wspierani ogłuszającym dopingiem przez zgromadzoną w komplecie publiczność. - Atmosfera na trybunach była wspaniała! Chciałbym gorąco podziękować kibicom za tak świetny doping. Bardzo nam on pomógł. Takiego klimatu w tej hali jeszcze nie czułem - zaznaczył John Turek.

Komentarze (0)