PGE Turów Zgorzelec w błyskawicznym tempie rozprawił się z Treflem Sopot w ćwierćfinale TBL i awansował do półfinału. Awans zgorzelczan ani przez moment nie był zagrożony. Nie ma co ukrywać faktu, że sopocianie nie postawili trudnych warunków.
[ad=rectangle]
- Może to się tak wydaje, że wszystko poszło nam łatwo, ale to złudzenie. Trefl jest interesującą drużyną, w której jest wielu ciekawych zawodników. To było wyzwanie dla nas, ale sobie poradziliśmy. Cieszymy się, że udało się to zakończyć w trzech meczach, bo mogliśmy odpocząć pomiędzy meczami - zaznacza Kyryło Natiażko, ukraiński środkowy PGE Turowa Zgorzelec, którego forma rośnie z każdym meczem.
- Jestem zdania, że moja forma rośnie proporcjonalnie z formą całej drużyny. Pod koniec sezonu zasadniczego złapaliśmy świetną dyspozycję i cały czas ją kontynuujemy. Uważam, że nasze zrozumienie na parkiecie jest już na bardzo wysokim poziomie - podkreśla zawodnik.
Mistrzowie Polski z każdym tygodniem poprawiają swoją dyspozycję, stając się jednym z głównych kandydatów do zdobycia tytułu. - Uważam, że naszym dużym atutem jest szeroka ławka rezerwowych. Możemy grać na dużej intensywności, ponieważ trener ma możliwość rotacji. Nie wszystkie zespoły potrafią na to odpowiedzieć - komentuje Natiażko.
W półfinale zgorzelczanie zmierzą się z Energą Czarnymi Słupsk, którzy nadspodziewanie łatwo uporali się ze Śląskiem Wrocław. Jak tego rywala ocenia zawodnik PGE Turowa?
- Graliśmy z Energą Czarnymi Słupsk miesiąc temu. Uważam, że to dobra drużyna dla nas do gry. Pasuje nam ich styl, ale wszystko okaże się na parkiecie. Musimy być bardzo dobrze przygotowani mentalnie i fizycznie, aby zwyciężyć i przejść do dalszej rundy - twierdzi Ukrainiec.