Słupszczanie do tego spotkania przystąpili bardzo osłabieni, ponieważ w ich składzie zabrakło jednego z liderów - Karola Gruszeckiego. Ten fakt nie wpłynął jednak na postawę Energi Czarnych, którzy od samego początku narzucili wysokie tempo i w pewnym momencie prowadzili nawet 32:21. Duża w tym zasługa Jarosława Mokrosa, który po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 13 punktów (cała drużyna - 23).
[ad=rectangle]
- Bardzo dobrze się czułem na początku meczu. Zacząłem mocniej wierzyć w swój rzut i od kilku spotkań staram się częściej korzystać z tego atutu. Cieszę się, że tak fajnie wpadało w czwartkowy wieczór. To kolejny powód do radości - podkreślał po zakończeniu meczu Mokros.
Słupszczanie rewelacyjnie spisywali się w defensywie. Potrafili przewidywać ruchy ofensywne zgorzelczan, zmuszając ich do trudnych decyzji rzutowych. O tym świadczy skuteczność PGE Turowa Zgorzelec (19/39 za dwa, 7/30 za trzy).
- Wykonaliśmy swój plan w defensywie na ten mecz. Zatrzymaliśmy PGE Turów poniżej 80 punktów, co zdarza się niezwykle rzadko. Myślę, że podrażniliśmy lwa i w sobotę będzie z pewnością dwa razy trudniej. Musimy być na to przygotowani - zaznaczył zawodnik.
Donaldas Kairys, szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk, mógł w tym meczu liczyć na wszystkich swoich zawodników. Aż ośmiu wpisało się na listę strzelecką. 17 oczek uzyskał Jerel Blassingame, a 15 dodał Mokros. 9 punktów i 11 zbiórek uzyskał Kyle Shiloh. Bardzo ważne rzuty w końcówce oddał z kolei Mantas Cesnauskis.
- Zapowiadaliśmy przed meczem, że nie odpuścimy i tak też się stało. Walczyliśmy przez całe spotkanie. Nie daliśmy gospodarzom uciec na bezpieczną przewagę. Czuli nasz oddech na plecach - komentował Mokros.
:)
Wierzę ,ze odeślecie wioskowych 3:0.
W sobotę powtórka i wracamy na jeden mecz do Słupska