Zielonogórzanie postawili bardzo twarde warunki Rosie Radom. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego w pierwszym meczu półfinałowym nie mieli za dużo do powiedzenia. - Nie powiedziałbym, że mieliśmy całe spotkanie pod pełną kontrolą. Po prostu przez 40 minut graliśmy skupieni, co pomogło nam w wygraniu tego meczu. Dobrze broniliśmy, co jest już znakiem rozpoznawczym. Ważne, by wszystko zaczynało się od dobrej defensywy, bo wtedy atak od razu łatwiej wychodzi i tak właśnie było w tym pojedynku - skomentował Aaron Cel.
[ad=rectangle]
W piątek w hali CRS nie brakowało emocji i twardej walki. Mimo sporej przewagi Stelmetu, radomianie ani przez chwilę nie myśleli o odpuszczeniu chociażby metra parkietu. - W play-off każdy gra bardzo twardo, zawodnicy się przepychają. Teraz nie gramy już tylko po to, by wygrać mecz, tylko żeby zdobyć medal. Teraz nie jest już tylko gra czy zabawa - to jest prawdziwa walka. Rosa w ostatniej kwarcie grała bardziej twardo i musieliśmy taką grą im odpowiedzieć. To się udało - dodał skrzydłowy.
Wysoka przewaga Biało-Zielonych przed ostatnią kwartą nie uśpiła podopiecznych Saso Filipovskiego. - Nigdy nie jesteśmy pewni zwycięstwa. Może na minutę przed końcem, gdy wygrywa się różnicą 18 punktów, to może ewentualnie wtedy. Nie można myśleć, że już jest mecz wygrany, bo rywal bardzo często to wyczuwa i może nas dogonić. W koszykówce gra się do ostatniej sekundy, trzeba być skoncentrowanym do końca. Trzy trójki i może się zrobić sześć punktów różnicy - przyznał 28-latek.
Drugi mecz półfinałowy odbędzie się w niedzielę, ponownie w zielonogórskiej hali CRS. - Rosa to bardzo dobra drużyna i w niedzielę będzie zupełnie inny mecz. Będziemy musieli być gotowi. Radomianie będą chcieli wyjechać z Zielonej Góry z jednym zwycięstwem, więc będziemy musieli zagrać z taką samą koncentracją, jak w pierwszym spotkaniu - zakończył Aaron Cel.