- To była trudna seria, ponieważ Energa Czarni Słupsk dali z siebie wszystko. Zresztą to jest bardzo dobra drużyna, która udowodniła to w sezonie zasadniczym, szczególnie w końcowej fazie. Mało kto potrafił wygrać w Słupsku. Dużo jakości jest w tej drużynie - podkreśla Nemanja Jaramaz, koszykarz PGE Turowa Zgorzelec.
[ad=rectangle]
W 26. minucie czwartkowego spotkania zespół Energi Czarnych Słupsk prowadził już 55:42 ("serial" punktowy 15:0). Wydawało się, że gospodarze są w stanie doprowadzić do piątego spotkania, które w niedzielę odbyłoby się w Zgorzelcu. Do takiego scenariusza nie chcieli jednak dopuścić mistrzowie Polski, którzy z każdą minutą zaczęli się rozkręcać. Sygnał do odrabiania strat dał Damian Kulig, który sam zdobył sześć z dziewięciu punktów drużyny w trzeciej kwarcie. Przed ostatnią odsłoną goście tracili siedem oczek do Energi Czarnych.
Klasę mistrzowie Polski pokazali w czwartej kwarcie, którą wygrali 28:18. - Cieszę się, że udało nam się tę serię skończyć w czterech meczach - zaznacza Jaramaz, który w samych superlatywach wypowiada się na temat atmosfery podczas dwóch meczów w Słupsku.
- Bardzo lubię grać w Słupsku. Kibice są tutaj świetni, dają dodatkową motywację swoim zawodnikom. To chyba najtrudniejsze miejsce do gry w polskiej lidze. Fani przez pełne 40 minut dopingują swoją drużynę, nie poddają się. Należy im się szacunek - ocenia gracz.
Jaramaz w przeszłości występował w ekipie Partizana Belgrad. Tam kibice potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę podczas spotkań.
- Trudno porównać te miejsce, ponieważ w Belgradzie na mecze przychodzi znacznie więcej kibiców, szczególnie na Euroligę. 20 tysięcy fanów to naprawdę spora liczba, która potrafi stworzyć niezłe piekło. Uwierz mi, bo to jest szalona atmosfera - komentuje.