Tony Taylor: Trudno przykryć Blassingame'a

Tony Taylor wraz z Mardym Collinsem wykonali kawał dobrej roboty przeciwko Jerelowi Blassingame'owi w serii półfinałowej. - Nie było to łatwe - mówi gracz PGE Turowa.

Jerel Blassingame najwięcej krzywdy zgorzelczanom wyrządził w pierwszym spotkaniu. Energa Czarni Słupsk przechylili wówczas szalę zwycięstwa na swoją stronę, zwyciężając 81:76. Amerykanin zdobył w tym meczu 17 punktów.

[ad=rectangle]

- Pierwsze spotkanie było dla nas taką lekcją, jak grać przeciwko zespołowi ze Słupska. Nikt jednak się porażką nie podłamał, tylko walczył dalej, aby zagrać w finale i to się udało zrobić - zaznacza Tony Taylor, rozgrywający PGE Turowa Zgorzelec.

W kolejnych meczach już tak dobrze Blassingame'owi się nie wiodło. W drugim spotkaniu zdobył siedem punktów, w trzecim - zero, a w ostatnim - jedno oczko. Czy jego słaba dyspozycja była spowodowana dobrą grą w defensywie PGE Turowa?

- Blassingame to bardzo dobry zawodnik. Trzeba zrobić naprawdę dużo, aby go powstrzymać. On ma przecież piłkę w rękach przez 90 procent akcji swojego zespołu. Trzeba się sporo namęczyć, aby go zneutralizować, ale to się nam udało zrobić w trzech ostatnich meczach - podkreśla zawodnik ze Zgorzelca.

PGE Turów Zgorzelec ostatecznie pokonał Energę Czarnych Słupsk 3:1 w serii półfinałowej. W wielkim finale mistrzowie Polski zagrają ponownie ze Stelmetem Zielona Góra.

- To była bardzo trudna seria dla naszego zespołu. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Ta rywalizacja kosztowała nas sporo sił. Uważam, że dość szybko zaadoptowaliśmy się do warunków, które postawili nam koszykarze ze Słupska - uważa Taylor.

Komentarze (0)