Daję sobie dwa lata na wyprowadzenie klubu na prostą - rozmowa z Romanem Szczepanem Kniterem, prezesem Trefla Sopot

- Wielu zawodników chce u nas grać. Trzeba pamiętać, że w wielu klubach sytuacja nie jest różowa i na ich tle jesteśmy blisko średniej - mówi nam Roman Szczepan Kniter, prezes Trefla Sopot.

Karol Wasiek: Kto pana przekonał do tego, aby zaangażować się koszykarski zespół Trefla Sopot?

Roman Szczepan Kniter: Mnie nie trzeba było przekonywać, ponieważ traktuję to jako mój obowiązek. Pracy dla Trefla Sopot podjąłem się ze względu na szacunek do dokonań klubu w ciągu 20 lat jego istnienia. To przecież od niego rozpoczęła się cała sportowa historia klubów spod znaku Trefl. Moim obowiązkiem - jako prezesa Trefl SA, sponsora tytularnego klubu - jest zadbanie o jego dalsze losy.

Czy znalazł pan już receptę na "uzdrowienie" Trefla Sopot?

- Aby była recepta, to należy na początku ustalić na co "pacjent" jest chory. W przypadku Trefla Sopot ta diagnoza jest dość prosta - nie do końca zbilansowany budżet w latach poprzednich. Szukanie recepty nie jest zatem specjalnie trudne, choć jej stosowanie na pewno trudne będzie i może być nawet bolesne. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, aby mocno stać na ziemi, opierać się na faktach. To jest moja podstawowa strategia, aby mówić o tym, jak naprawdę wygląda sytuacja - nie tylko do dziennikarzy, ale przede wszystkim do zawodników, trenerów, kibiców, właścicieli i sponsorów.

[ad=rectangle]

Swoją działalność zaczął pan bardzo transparentnie, bo powiedział pan, jakie są długi koszykarskiego Trefla.

- To prawda. Prawdę mówiąc, jeśli definiuję, że klub jest wartością wszystkich, to ludziom należy się wiedza na temat tego, jak ta wartość wygląda. Nie chcę podawać liczb bezwzględnych, bo jest to wewnętrzna sprawa klubu. Mogę powiedzieć, że to zadłużenie to około 25-procent ostatniego budżetu klubu.

Ile czasu daje sobie pan na wyjście z tego kryzysu finansowego?

- Daję sobie około dwóch lat na to, aby wyprowadzić finanse klubu na prostą. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, że klub będzie miał zbilansowany budżet. Mam tu na myśli to, że będziemy wydawać tyle, ile mamy. Równolegle oczywiście będziemy szukać nowych sponsorów, ale na dziś najważniejsze to utrzymać tych aktualnych i odbudować wiarygodność klubu.

Skąd wzięły się zadłużenia w spółce?

- Zadłużenie jest efektem pięciu-sześciu ostatnich lat, w których nie zawsze budżet się bilansował. Mogę powiedzieć, że w ostatnich dwóch latach nieco udało się zmniejszyć to zadłużenie, choć oczekiwania co do poprawy tej sytuacji były większe.

Czy Trefl Sopot będzie bił się o play-offy?
Czy Trefl Sopot będzie bił się o play-offy?

To prawda, że Trefl ma trzy miliony długu?

- Tak jak mówiłem wcześniej - nie chcę mówić o kwotach bezwzględnych. Trzeba też odróżniać zadłużenie wobec zawodników, sztabu i kontrahentów od zadłużenia wobec właścicieli, którzy w ten sposób często pomagali klubowi w przeszłości.

Nie obawia się pan takiej sytuacji, że koszykarze grać w Treflu nie będą już chcieli?

- Bardzo ważna informacja jest taka, że wszyscy koszykarze, którzy występowali w Treflu, otrzymywali swoje wynagrodzenia. Nigdy nie było takiej sytuacji, że po odejściu któryś koszykarz nie został rozliczony. Można mówić, że są opóźnienia, ale gwarancja otrzymania pieniędzy jest pełna. Tak też będzie w tym sezonie i w tej chwili właśnie ustalamy z wierzycielami te harmonogramy płatności. A wracając do pytania - nie boję się o to. Wielu zawodników chce u nas grać. Trzeba pamiętać, że w wielu klubach sytuacja nie jest różowa i na ich tle jesteśmy blisko średniej. Ja jednak stawiam w tym zakresie wysoko poprzeczkę.

Mówił pan ostatnio, że wynik sportowy w najbliższym sezonie nie będzie kwestią kluczową. To prawda?

- Uważam, że każdy zespół, nawet ten, który teoretycznie na papierze jest na miejscu 12., powinien zawsze walczyć o zwycięstwo. Jeżeli zawodnik wychodzi na parkiet z założeniem, że będzie 12. w tabeli i koniec, to ja nie chcę z takim z graczem pracować. Z drugiej strony nie chcę nikomu stawiać celu sportowego, bo w tej chwili to ja będę się wywiązywał z deklaracji, które składam. Jeżeli mówię, że podpisuję z tobą kontrakt i będę płacił ci wynagrodzenie, to ja najpierw muszę się z tego wywiązać. Kiedy ja będę się wywiązywał, to łatwiej mi będzie oczekiwać pełnego zaangażowania i postawy walki. A czy to wystarczy na dobre miejsce w tabeli - życie pokaże.

Źródło artykułu: