Karol Wasiek: Jak do tego doszło, że w ogóle znalazłeś sie we Francji?
Mathieu Wojciechowski: Rodzice w latach 90. mieli okazję przyjechać do Francji, żeby grać na dobrym poziomie, szczególnie moja mama. Tata już dał spokój z koszykówką w tym czasie. Oboje wcześniej grali w ekstraklasie w Polsce.
Śmiało można powiedzieć, że wychowywałeś się we Francji?
- Tak. Od początku żyłem we Francji, ale nasz dom był typowy polski. Było polskie jedzenie, po polsku rozmawialiśmy.
[ad=rectangle]
Odwiedzałeś Polskę? Miałeś okazję oglądać nasz kraj?
- Oczywiście. W każde wakacje wracam do kraju. Spędzam około 2-3 tygodni w rodzinnych miejscowościach, czyli w Koszalinie i w Bydgoszczy.
Dla kogo twoje serce bardziej bije? Dla Polski czy dla Francji?
- Bardziej bije dla orła niż dla koguta (śmiech).
Na EuroBaskecie komu będziesz kibicował?
- Jeszcze nie wiem. Aczkolwiek nie mogę się już doczekać spotkania pomiędzy tymi drużynami. Będzie wojna w sercu, jak i w domu (śmiech).
Polscy kibice nie mieli okazji oglądać ciebie na parkiecie. Jakim typem zawodnika jesteś? Jakbyś siebie zareklamował?
- Mogę z powodzeniem grać na różnych pozycjach - od 1 do 4, ale najbardziej lubię grać jako rzucający obrońca. Potrafię rzucać za trzy, penetrować. Jestem wysoki, szybki. Lubię grać intensywnie, w sensie dawać ludziom przyjemność. Lubię łączyć efektowność z efektywnością.
Poprzedni sezon miałeś rewelacyjny. To prawda, że zostałeś nagrodzony statuetką MIP?
- To prawda, ale tak naprawdę to trudno było to sobie wszystko wyobrazić po słabym poprzednim sezonie. Nie grałem za dużo, nie wszystko układało się po mojej myśli. Ale ten sezon był świetny. Zagrałem w finale Pucharu Francji przeciwko drużynie z ekstraklasy. To było coś magicznego. Udało się nam awansować do play-offów. Tam również zaprezentowaliśmy się całkiem udanie. Ten sezon zaliczę do naprawdę udanych.
Wracasz do francuskiej ekstraklasy po dwóch latach przerwy, ale chyba teraz ze znacznie większymi nadziejami?
- To prawda. Kilka klubów interesowało się moją osobą. Dość długo toczyły się rozmowy. Cieszę się, że dobiegły one końca.
Kolejne trzy lata spędzisz we Francji. Pozostanie w tym kraju było dla ciebie priorytetem?
- Nie, bo chciałbym kiedyś wrócić do Polski, ponieważ pochodzę z tego kraju.
Ktoś z Polski się odzywał?
- Niestety nie. Osobiście mogę powiedzieć, że śledziłem to, co działo się w Polsce. Aaron Cel to mój świetny znajomy i bardzo często rozmawialiśmy. Wiem, że Stelmet został mistrzem kraju.