- Wspólnie uznaliśmy, że w sytuacji, gdy trener z powodu trzymiesięcznego zawieszenia w prawach szkoleniowca nie może prowadzić zespołu podczas spotkań ligowych aż do końca sezonu zasadniczego, najlepszym wyjściem dla naszego klubu będzie zmiana szkoleniowca. Rozstajemy się w zgodzie, jako przyjaciele, a nie wrogowie - podkreśla Jan Michalski.
Wraz z Saso Filipovskim z klubem żegna się także jego asystent - Boban Mitev. Na sobotni mecz do Sopotu w roli pierwszego trenera pojedzie Paweł Turkiewicz, drugi z asystentów Saso Filipovskiego.
Nazwisko nowego szkoleniowca zostanie podane w ciągu najbliższego tygodnia. Szefowie klubu prowadzą już wstępne rozmowy z kilkoma kandydatami do objęcia tej funkcji. - Zależy nam na tym, aby był to dobry fachowiec, który podejmie się realizacji przedsezonowego celu, a więc wywalczenia awansu do finału mistrzostw Polski, ponieważ o nawet po ostatnich słabszych spotkaniach zdecydowanie wciąż nas na to stać - twierdzi Jan Michalski.
Informację o pożegnaniu z trenerem przedstawiono już zawodnikom - Saso Filipovski spotkał się z nimi przed popołudniowym treningiem.
- Jestem pełen uznania dla pracy, jaką Saso Filipovski wykonał w Zgorzelcu. O jego klasie świadczą dwa tytuły wicemistrza Polski oraz udział w fazie finałowej rozgrywek o Puchar ULEB. To sukcesy, jakich nigdy wcześniej kibice w Zgorzelcu nie doświadczyli. Życzę trenerowi równie świetnych rezultatów w nowym miejscu pracy, bo jestem pewny, że tej klasy fachowiec szybko znajdzie zatrudnienie - mówi prezes PGE Turowa.
Filipovski do Zgorzelca trafił po nieudanych dla Turowa rozgrywkach, kiedy to zgorzelecka drużyna zajęła odległe siódme miejsce po rundzie zasadniczej, odpadając walki o mistrzostwo Polski już w pierwszej rundzie play-off. Słoweńca do przygranicznego miasta przed sezonem 2006/2007 sprowadził ówczesny prezes Arkadiusz Krygier.
Były szkoleniowiec Olimpii Lublana już w pierwszym roku swojej pracy wywalczył z zespołem wicemistrzostwo Polski, co promowało klub do udziału w rozgrywkach na zapleczu Euroligi, a więc w Pucharze ULEB. Saso Filipovski w kolejnych rozgrywkach potwierdził swój trenerski kunszt i prócz ponownego wicemistrzostwa Polski poprowadził swój zespół do fazy Final Eight Pucharu ULEB. Znakiem firmowym drużyn niespełna 35-letniego Słoweńca jest żelazna defensywa.
Bałkański szkoleniowiec, mimo kuszących ofert z euroligowych klubów, zdecydował się na trzeci z rzędu rok pracy w Zgorzelcu. Zbudowany praktycznie od zera zespół od początku bardzo dobrze prosperował, bijąc rekord straconych punktów w jednym spotkaniu (69:39 z Brose Baskets Bamberg), ale w grudniu dostał zadyszki. Na domiar złego trener PGE Turowa został ukarany trzymiesięcznym zawieszeniem w prawach trenerskich po tym, jak sprowokowany przez jednego z kibiców po przegranym meczu w Koszalinie uderzył go głową w twarz, łamiąc mu tym samym nos. Zgorzelecki klub postanowił odwołać się od tej decyzji, ale we wtorek nie została ona zmieniona.