Tyrone Brazelton jest bardzo dobrze znany polskiej publiczności. Zawodnik w trakcie rozgrywek 2008/2009 znalazł angaż w zespole Asseco Prokomu Sopot, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Zawodnik co prawda nie miał dużego wkładu w złoty medal, ale działacze klubu docenili jego zaangażowanie i determinację i zostawili na kolejny sezon. W nim po rozegraniu kilku spotkań został oddany do Energi Czarnych Słupsk. W kwietniu 2010 roku Amerykanin zerwał więzadło w kolanie i musiał przedwcześnie zakończyć sezon.
[ad=rectangle]
Gracz do momentu kontuzji był liderem Energi Czarnych w liczbie zdobywanych punktów (13,4) oraz asyst (4,8). Dał się poznać jako zawodnik, który potrafi kreować grę zarówno dla siebie, jak i kolegów. W listopadzie zawodnik wrócił do gry. Podpisał kontrakt w Niemczech, by później grać na Ukrainie i Litwie. Od nowego sezonu będzie z kolei reprezentował barwy tureckiego Torku Konyasporu.
Ciekawostką jest fakt, że Amerykanin miał propozycje z Tauron Basket Ligi. - Mój agent rozmawiał z Rosą Radom, PGE Turowem Zgorzelec i Stelmetem Zielona Góra. To były ciekawe propozycje, ale ostatecznie z nich nie skorzystałem - przyznaje Brazelton.
Gracza pytamy, dlaczego w takim razie wybrał ofertę z Turcji. - Była najlepsza pod względem finansowym. Propozycje z Polski były znacznie gorsze - zaznacza.