Wychował się w Pruszkowie, reprezentując barwy Znicza od 2007 do 2013 roku. Zaliczył epizod w Stargardzie Szczecińskim, ale to przenosiny do Ostrowa Wielkopolskiego nadały tempa jego karierze. Zadziornego Adriana Sulińskiego poznała szersza publika. - Sezon w Stali był dla mnie przełomowy. Wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, a ja odgrywałem rolę zawodnika pierwszej piątki, który chyba udowodnił wszystkim, że potrafi grać w koszykówkę - śmieje się rzucający obrońca.
[ad=rectangle]
26-letni pruszkowianin wystąpił w 37 spotkaniach żółto-niebieskich, zdobywając średnio 9,8 punktu oraz 2,8 zbiórki. Trafił 77 na 214 oddanych rzutów zza łuku. Więcej prób zza linii 6 metrów i 75 centymetrów w ubiegłym sezonie I ligi zaaplikowali tylko Rafał Sobiło (82) i Adam Parzych (83). - Czy oglądaliśmy w pełni zadowolonego Adriana? Biorąc pod lupę cały sezon, zdecydowanie tak. Gra obok Tomasza Andrzejewskiego, Tomasza Ochońko, Adriana Mroczka-Truskowskiego, Wojciecha Żurawskiego czy Wojciecha Pisarczyka, wiele mnie nauczyła. Uwielbiałem cały zespół i szkoda, że teraz większość będzie reprezentowała barwy innych klubów - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl miłośnik tatuażu i motocyklów.
Mieszanka młodości z doświadczeniem i świetna atmosfera w drużynie. Między innymi to przełożyło się na triumfu BM Slam Stali w sezonie 2014/2015. Co do mistrzowskiego kolektywu Mikołaja Czai wniósł Suliński? - Były takie spotkania, w których mogłem zagrać lepiej. Utrzymać dobrą dyspozycję przez cały sezon i fazę play-off jest bardzo ciężko. Cieszył mnie każdy mecz, w którym mogłem pomóc drużynie. Czy zdobyłem kilkanaście punktów, czy siedziałem na ławce, zdzierałem gardło, żyłem każdym spotkaniem - komentuje pruszkowianin. Kibice doceniali jego zaangażowanie i waleczność - Stracone piłki? Dla mnie nie ma czegoś takiego. Pół żartem, pół serio, cień pozycji to pozycja - śmieje się obwodowy.
Wiadomo, że strzelec w przyszłym sezonie nie będzie grał już w zespole BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, która w tym momencie boryka się z dużymi problemami licencyjnymi. Pod znakiem zapytania stoi występ żółto-niebieskich w jakiejkolwiek klasie rozgrywkowej. Gdzie zakotwiczy Suliński? - Zależy mi na tym, by otrzymywać od trenera jak najwięcej minut. Tylko wtedy mogę się rozwijać. Kluby wyraziły zainteresowanie moją osobą, ale nie podjąłem jeszcze decyzji. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w tym tygodniu - kończy Suliński.
Klub z tradycjami. Swój awans ciężko wydrapali gracze na parkiecie nie przez kasę i układy, ale dzięki sercu zostawionym na boisku.
A teraz kopa jak nie macie ka Czytaj całość