Mike Taylor: Gruszecki nie zagra z Łotwą. Jego uraz nie jest poważny

Karol Gruszecki nabawił się kontuzji stawu skokowego w spotkaniu z Niemcami i już wiadomo, że w niedzielnym meczu z Łotwą nie wystąpi.

W tym artykule dowiesz się o:

O kontuzji Karola Gruszeckiego informowaliśmy w sobotnie popołudnie. Wówczas jeszcze nie do końca było pewne, czy uraz skrzydłowego Stelmetu BC Zielona Góra jest groźny. Mike Taylor poinformował nas w późnych godzinach wieczornych, że sytuacja nie jest na tyle groźna, aby wykluczyła Gruszeckiego z gry podczas EuroBasketu.

[ad=rectangle]

- Staw skokowy zawodnika nie wygląda najgorzej. W niedzielę przejdzie rutynowe badania i z Łotwą na pewno nie wystąpi. Nie chcemy pogłębiać jego urazu. Sprawdzimy innych zawodników na tej pozycji. Sztab medyczny doskonale się nim zajmie - przyznaje amerykański szkoleniowiec.

W sobotę Biało-Czerwoni w dość słabym stylu ulegli reprezentacji Niemiec 69:82. Było to najsłabsze spotkanie w wykonaniu podopiecznych Mike'a Taylora podczas okresu przygotowawczego do EuroBasketu. Najskuteczniejszym zawodnikiem w polskim zespole był Marcin Gortat, który zdobył 14 punktów.

- Niemcy grali naprawdę świetną defensywę, wywierali na nas presję. To sprawiło, że nie graliśmy naszym systemem. Nie mogliśmy dzielić się piłką tak, jak chcieliśmy. Przeciwnicy naprawdę dobrze zaprezentowali się także w ataku. Ich kluczowi zawodnicy mieli swój dzień, jeśli chodzi o rzuty. W trakcie meczu mieliśmy wiele okazji do powrotu. Zawodnicy walczyli, w czwartej kwarcie znacznie się zbliżyliśmy. Zabrakło nam jednak takiego "wielkiego trafienia" - podkreśla amerykański szkoleniowiec.

W niedzielę Biało-Czerwoni zmierzą się z Łotwą, z którą rywalizowali już w okresie przygotowawczym do EuroBasketu. W Rydze lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali nieznaczną różnicą punktową. Jak będzie w Hamburgu?

- Byliśmy zadowoleni po meczu z Turcją, na pewno nie czujemy się tak dobrze po spotkaniu z Niemcami. Musimy być jednak konsekwentni i przygotować się na kolejnego rywala - komentuje Taylor.

Komentarze (0)