Michał Fałkowski: Zeszły sezon był dla ciebie wyjątkowy.
Rashaun Broadus: Najlepszy pod każdym możliwym względem. Otrzymałem nagrodę dla najlepszego rozgrywającego ligi litewskiej i poprowadziłem Juventus Utena do najskuteczniejszego sezonu w ich historii.
Tym bardziej wyjątkowy, że rok wcześniej...
- ...doznałem paskudnej kontuzji. Zerwałem więzadło krzyżowe przednie. A jednak wróciłem do poważnego grania, silniejszy, mocniejszy i dałem radę. Z każdym kolejnym treningiem i meczem udowadniałem sobie, że będzie dobrze, że jestem w stanie wrócić do poważnej koszykówki.
Pamiętam, że gdy latem szukałem klubu, praktycznie wszyscy mnie odrzucali. Także te kluby, dla których wcześniej grałem. Mówili: "daj spokój, nie jesteś juz w stanie grać na poziomie". Nikt nie wierzył, że będę gotowy do walki. Tylko ja sam wiem ile wysiłku, fizycznego i psychicznego, kosztowało mnie to, bym jednak wrócił do sportu. I nikt nie wie jak czułem się już po sezonie w Juventusie. Brązowy medal, nagroda dla najlepszego playmakera... To mówi samo za siebie.
[ad=rectangle]
Grałeś u trenera Dainiusa Adomaitisa.
- To świetny trener i świetny człowiek! Zawsze robił wszystko, co w jego mocy, by zespół był jak najlepiej przygotowany do każdego kolejnego spotkania. Ma wielkie wymagania względem siebie i chce by jego koszykarze rozwijali się, a przy tym robili dla klubu wszystko co najlepsze.
W Polsce Adomaitis uchodził za trenera, który nie lubi, gdy zawodnicy mają nawet trochę luzu na parkiecie. Mówiło się, że jest bardzo wymagający, wręcz rygorystyczny.
- Zależy co przez to rozumiesz. On po prostu oczekuje, że swoją pracę będziesz wykonywał najlepiej jak potrafisz w każdym momencie treningu czy meczu. No i będziesz robił to, o co prosi, a ponadto - dobrze prowadził się również poza parkietem. Jeśli nie sprawiasz mu problemów, to na pewno on nie jest takim trenerem, że będzie ich szukał tam, gdzie ich nie ma.
[b]
Jak duży wpływ na odbudowę twojej formy miał trener Adomaitis?[/b]
- Olbrzymi! Pamiętam dobrze ten dzień, w którym się poznaliśmy osobiście. Pierwsze spotkanie pierwszego dnia, a mój trener mówi mi, że wedle niego powinienem być najlepszym rozgrywającym w tej lidze w tym sezonie... Dla mnie Dainius zawsze będzie kimś więcej, niż trenerem. Będzie zawsze moim mentorem i kimś kto dał mi szansę oraz miał wiarę we mnie.
Wiem, że trenerom MKSu Dąbrowa Górnicza bardzo zależało abyś to właśnie ty trafił do ich zespołu. Długo przekonywali cię do podpisania umowy?
- Niezbyt. Mój agent zebrał wszystkie konkretne oferty i pomógł wybrać najlepszą dla mnie opcję. Czyli właśnie MKS.
Zrobiłeś jakiś research na temat swojego nowego klubu?
- Tylko trochę. Dużo trenuję i jeszcze nie zdążyłem dowiedzieć się wszystkiego, ale na pewno będę gotowy gdy już pojawię się w Dąbrowie Górniczej. Bardzo lubię poznawać nowe miejsca i korzystać z dobrodziejstw kultury danego kraju, w którym akurat jestem, więc nie inaczej będzie w Polsce.
Wiem, że w MKSie grał w ostatnim sezonie twój dobry znajomy.
- Tak. David Weaver.
I co powiedział ci o klubie?
- Że wszystko było pozytywne!
Konkretniej?
- Że w ostatnim sezonie klub dopiero grał po raz pierwszy w ekstraklasie i była to trochę gra, a trochę nauka w najlepszej lidze w Polsce. Ale też dodał, że MKS to klub z aspiracjami, który w swoim drugim sezonie nie zadowoli się jakimś dalszym miejscem.
Jedno jest pewne - nie powinieneś mieć żadnych problemów z adaptacją w nowym miejscu...
- Mówisz o tym, że wychowałem się w rodzinie, która bardzo dużo podróżowała i zmiany miejsc zamieszkania to dla mnie norma?
Tak. Możesz o tym opowiedzieć?
- Oczywiście. Po prostu dorastałem w rodzinie militarnej. Dużo podróżowaliśmy. Zdarzało się, że zmieniałem szkołę po trzy razy w ciągu roku. Mieszkałem również w Niemczech przez pięć lat. Dlatego zmienianie otoczenia to dla mnie normalna rzecz. Poza tym, rozpoczynam teraz ósmy sezon profesjonalnej gry w koszykówkę i nie przewiduję żadnych problemów z adaptacją w nowym miejscu.
MKS celuje w udział w play-off. To byłby krok do przodu po ostatnim sezonie, w którym zespół - jako beniaminek - zajął 11. miejsce. Dla ciebie to nie za nisko?
- Ja zawsze stawiam sobie poprzeczkę jak najwyżej tylko się da. W sporcie wszystko jest możliwe, o czym przekonałem się własnie na Litwie. Ja będę grał w każdym meczu o mistrzostwo Polski, bo o to właśnie rywalizuje się w tej lidze, prawda? Trzeba mierzyć w gwiazdy i tego będę oczekiwał również od swojego zespołu.
Prawdą jest, że mogłeś zagrać w Stelmecie Zielona Góra?
- Była taka opcja. Rozmawiałem z trenerem Saso Filipovskim przez telefon i szkoleniowiec Stelmetu namawiał mnie do gry w jego zespole. Do konkretów jednak nie doszło.