Podopieczni Dusko Ivanovicia w dwóch pierwszych spotkaniach EuroBasketu nie zaprezentowali się z dobrej strony. Tego jednak można było się spodziewać, bo Bośniacy przyjechali na turniej osłabieni brakiem aż czterech ważnym koszykarzy. Mimo to udało im się w końcu sprawić niespodziankę. I to sporego kalibru.
Izraelczycy dotychczas wykorzystywali swoje okazje. Zespół Ereza Edelsteina okazał się lepszy od Rosji i Finlandii, dzięki czemu znajdował się na drugiej pozycji w tabeli. Wydawało się, że ta drużyna nie będzie miała najmniejszych problemów z odniesieniem kolejnego zwycięstwa. Zresztą do pewnego momentu wszystko układało się po ich myśli.
Już w pierwszej kwarcie Omri Casspi i spółka wypracowali spore prowadzenie. Bośniacy nie potrafili im dotrzymać kroku, toteż na początku trzeciej odsłony tracili już szesnaście punktów. Wtedy chyba nikt nie wierzył w to, że ekipa z Bałkanów odwróci losy tego meczu. A jednak. Zawodnicy Ivanovicia pokazali charakter i wzięli się w garść.
Nadspodziewanie łatwo zniwelowali dystans do przeciwnika, który miał coraz większe problemy w ataku. Tyle że w końcówce Bośniacy popełnili kilka błędów, spudłowali ważne rzuty i Izrael ponownie był blisko triumfu. Ten jednak przeszedł im koło nosa. W ostatniej sekundzie piłka z problemami trafiła do Elmedina Kikanovicia, który złożył się do rzutu i... trafił za trzy! To była jego jedyna próba z dystansu w tym meczu!
W dogrywce gracze Edelsteina znowu odskoczyli, bo po świetnej serii mieli siedem punktów przewagi. Nawet to było za mało, aby odnieść zwycięstwo. Zespół Ivanovicia jeszcze raz się podniósł z kolan i ponownie mógł liczyć na Kikanovicia, który pół sekundy przed końcem zdobył dwa punkty na wagę triumfu!
Izraelczycy mogą sobie pluć w brodę. Wygraną i awans do kolejnej fazy rozgrywek mieli już w kieszeni, ale okazało się, że jest ona dziurawa. Liderem drużyny znowu był Casspi, który zdobył aż 29 punktów i dołożył do tego 6 zbiórek i 5 asyst. W zwycięskim teamie najlepiej wypadli Nemanja Gordić i Andrija Stipanović. Pierwszy uzbierał aż 22 "oczka", drugi zanotował kapitalne double-double - 16 punktów i aż 18 zbiórek.
Zespół Henrika Dettmanna miał obiecujący początek mistrzostw Europy. Finowie postraszyli przecież obrońców tytułu Francuzów, którzy sięgnęli po zwycięstwo dopiero po dogrywce. W kolejnym spotkaniu Suomi wypadli znacznie gorzej, bo wyraźnie ulegli koszykarzom z Izraela. Dwie porażki na swoim koncie mieli też Rosjanie.
Dla obu drużyn był to zatem mecz ostatniej szansy. Kolejna przegrana właściwie pogrzebałaby ich szanse na wyjście z grupy. Trzeba przyznać, że spotkanie było bardzo wyrównane. O ile do przerwy ekipy potrafiły nieco odskoczyć, o tyle w drugiej połowie różnice były niewielkie i sytuacja zmieniała się z każdą minutą.
Jeszcze nieco ponad cztery minuty przed końcem w lepszym położeniu byli podopieczni Dettmanna, ale Sborna nie dała za wygraną i zdołała nawet objąć prowadzenie po celnej trójce Andrieja Zubkowa. Tyle że zawodnicy Jewgienija Paszutina koszmarnie wypadli w decydującym fragmencie. Mistrzowie Europy z 2007 roku nie zbierali w defensywie i pudłowali, co wykorzystywali rywale. Finowie mogli liczyć na Petteriego Koponena, który zadał decydujący cios.
Liderami Finów byli Erik Murphy i Sasu Salin. Wymieniony duet zdobył w sumie 35 punktów. U Rosjan najlepiej wypadł Witalij Fridzon, ale jego wysiłek (22 punkty) poszedł na marne.
Suomi sięgnęli po wygraną i wciąż mają szansę na awans do kolejnej rundy EuroBasketu. Dla Polaków nie jest to dobra wiadomość, gdyż z tym zespołem jeszcze w Montpellier nie graliśmy. Zawodnicy Dettmanna po wygranej z pewnością będą zdeterminowani, co oznacza trudniejsze zadanie dla Biało-Czerwonych.
Finlandia - Rosja 81:79 (16:20, 20:18, 27:26, 18:15)
Finlandia: Murphy 19, Salin 16, Koponen 12, Huff 10, Kotti 7, Kaunisto 5, Nuutinen 4, Lee 4, Ahonen 2, Wilson 2, Koivisto 0.
Rosja: Fridzon 22, Woroncewicz 13, Chwostow 11, Zubkow 11, Monia 7, Antonov 6, Wialcew 5, Kurbanow 2, Ponkraszow 1, Patiejew 1.
Izrael - Bośnia i Hercegowina 84:86 (29:16, 16:19, 15:25, 15:15, 9:11)
Izrael: Casspi 29, Eliyahu 14, Mekel 14, Fischer 12, Ohayon 6, Limonad 6, Yivzori 2, Dawson 1, Kadir 0, Green 0.
Bośnia i Hercegowina: Gordić 22, Kikanović 17, Stipanović 16, Sutalo 12, Renfroe 12, Pasalić 3, Milosević 2, Albijanić 2, Vrabac 0, Persić 0, Bavcić 0.